Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
fuchyjakokelner,aległówniepróbowałoczarować
mojewspółlokatorkiioglądałkanałysportowe,jedząc
płatkiśniadaniowezmiskidosałatek.Twierdził,
żemakryzysiniewie,cozrobićzeswoimżyciem,kiedy
jakończyłamstudiafarmaceutyczneipróbowałam
prześlizgnąćsięprzezstudiapodyplomowe
nauniwersytetachnależącychdoLigiBluszczowej.
Wyobrażałamsobie,jakwcylindrzeifraku,bawiącsię
laską,wspinamsięposzczeblachkarierywfirmach
farmaceutycznych.Nosiłabymprzydomkitakiejak
Konglomerat,MocarstwoczypoprostuSakwa.
Apotemnistąd,nizowądLucaszdecydował,żewróci
doWayoatyizdobędzieuprawnienianauczycielskie.
Przekonywałamgo,żebyzostał,tłumaczyłam,
żenapróbywaktorstwiepoświęciłzaledwieosiem
miesięcyiżenawetjeślichciałspróbowaćsiłwczymś
innym,wChicagomiałowielewięcejmożliwości,ale
niebyłamwstaniegoprzekonać.Użyłmatkijako
pretekstudopowrotu:
–Onajesttakasamotna.Przezwiększośćrokuniktjej
nieodwiedza–powiedziałizwiałzpodkulonym
ogonem.
Comogłamzrobić,słysząctakiargument?Niewiele,
nawetjeśliobojewiedzieliśmy,żeLucaswciskałkit.
ZanimsprawywChicagosiępokomplikowały,wcalenie
martwiłsięoMimi.Ostateczniewycofałamsię
przekonana,żeWayoataszybkomusięznudzi.Ale
pomyliłamsię.
Zaglądałamdokolejnychszufladzbielizną,
ażwjednejznalazłamskórzanąrękawiczkę,którą
musiałzabraćzsamochoduMimi.Najejwidokzawsze