Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dostawałamnudnościiciarek,któretowarzyszyły
mizakażdymrazem,kiedymyślałamomatceijej
„wypadku”.Trzasnęłamdrzwiamiodszuflady.Usiadłam
naziemiischowałamgłowęwkolana.Zastanawiałam
się,pocozatrzymał.Wzięłamkilkagłębokich
wdechów,żebyuspokoićmdłości,poczym
uświadomiłamsobie,żeniepierwszyrazdoświadczam
niekompetencjizestronypolicjiwWayoacie.
Kiedymieliśmyposiedemnaścielat,naszamatka
miaławypadeksamochodowy.Doznałaciężkichobrażeń
(jejotępiałyodnadmiarualkoholumózguderzył
ownętrzeczaszkijakmokrypapiertoaletowyrzucony
okafelkiwłazience,PLASK!).Alekiedydostaliśmy
zLucasempozwolenienawyczyszczeniejejbeżowo-
złotegobuickaLeSabre(Lucasnalegał,żebyśmyzrobili
tosami,widoczniemiałotodlaniegomocrytuału
przejścia),zauważył,żedrobnematkileżałynietknięte
wpojemniku,aokularyprzeciwonecznebeztrosko
wisiałynaosłonceprzeciwsłonecznej.Aprzecież
wgnieceniewprzednimzderzaku,wmiejscu,którym
uderzyłaodrzewo,byłobardzogłębokie.Ponadto
znaleźliśmyskórzanąmęskąrękawiczkę.Tylkojedną.
Toniemiałosensu.PrzynajmniejLucastaktwierdził,
alejawiedziałamlepiej.SamochódMimibył
kompletnymgruchotem,nicwięcdziwnego,
żeznaleźliśmywnimjednązbłąkanąrękawiczkępośród
stosurachunkówsklepowych,zgniecionychpaczek
popapierosach,podartychrajstopiszminek.AleLucas
niechciałodpuścić.Zafiksowałsięnatejrękawiczce.
Niechętnieizsercemwyrywającymsięzpiersi
poszłamznimzmusićpolicjantów,żebyzbadalijeszcze