Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Czekatylkojeszczechwilę.Wolnowstaje,podpierającsięprzez
chwilęobiurko.
Pamięta,byogrzaćręce,wkładajepodswojeramię,krzyżuje,
apotemrozciera.Dopierowtedydotykapiersitamtejkobiety.
Przesuwadłoniepojejmiękkimciele,sprawdzasprężystośćskóry,
elipsyjejzaokrągleń,kolor,fakturę.Badaichutkanieisprężystość.
Jestdokładnyidelikatny,choćtakżestanowczy.Wracadomiejsc,
któremogłybyniepokoić.Unosiramionastojącejprzednimkobiecie,
wodzipalcamipozagłębieniujejpach,przesuwadłonieodjej
sterczącychłopatekkudekoltowi,zataczakręgipodkażdąpiersią
iwraca,razzarazem.Przemierzajejpiersi,centymetrzacentymetrem,
jakbywędrowałponich,krokzakrokiem.Obejmujeje,wczepiasię
wnie,jakbywspinałsięnaszczytnajwyższejgóry.Czujewewnętrzu
dłonijejtwardniejącesutki.Przypominająmuwystającefragmenty
skał.Chcesięichzłapać,uchwycić,zawiesićswojeciałonad
przepaścią.Nieopuszczajwzroku!krzyczybezgłośniesam
dosiebie.Niepatrzwdół!Przymykapowieki.Znowumazawrót
głowy.Chwiejesię.Przezchwilę,alewyraźnie.Otwieraoczyiwidzi
wyciągniętąrękępielęgniarki.
Połykatabletkęjakrosnącąwściekłość...
Nagiepiersistojącejprzednimkobietyidentycznejakmoje.
Mojamatkaobserwujewielkąsrokęnałysejgałęzidrzewa
zaoknemjejpracy.Atapochwiliodlatujeniewiadomodokąd.Już
niewraca.Alemojamatkawraca,dopapierkowejroboty.Którejnie
cierpiiktóraniemusijużbyćjejrobotą.Zawszejednakjesttocoś,
comożedaćczłowiekowipoczuciebezpieczeństwa,ostatniabrzytwa
najakiejsięwisiprzedrzuceniemsięwotchłań
nieustrukturalizowanegoczasu,brakuplanudnia,nieustalonegocelu,
nieproduktywności.Zerkanazegarek.Jeszczedzisiajnieusiadłam,
mogłabypowiedzieć,tylejestwszystkiego.No,alesiedziałacały
dzień,pracowałanasiedząco.Niestała,niechodziła,nieratowała
nikogo,nieuzdrawiała.Żadenrodzicnieprzyszedłdoniej,żeby
podziękować.Byłatylkopanidyrektor,opowiedziałaplotki,wykonała
kilkapróbmanipulacjiiwymuszenia,wielkiteatrwmałymgabinecie