Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
potokżalu,gniewuipaniki,aleterazobmywająmnieone
cichozamiasthuczećniczymrwącywodospad.
WciąguostatnichkilkutygodniJamiecierpliwie
informowałmnieowszystkim,cozmieniłosięwciągu
wielulat,odkądtupracowałam,alejeszczebardziej
szalonejestto,cosięniezmieniło.Chlebnazakwasie.
Goście.Fakt,żeonwciążnazywamnieFernie.
Znaliśmysięnadługoprzedtym,zanimzaczęliśmysię
spotykać.DomekPringle’ówznajdujesiękilkazatokdalej,
nabrzegujeziora.Jegodziadkowieznalimoichdziadków,
ajegorodzicenadalprzychodządorestauracjinarybę
zfrytkamiwkażdypiątek.Poprzejściunaemeryturę
spędzająwiększośćlatawMuskoce,awewrześniu
wracajądoGuelph.Jamiewynajmujemieszkanie
wmieście,alekupiłdziałkęobokrodzinnegogniazda,aby
zbudowaćnaniejdomcałoroczny.Kochajeziorobardziej
niżcokolwiekinnego.
–DziśjestDzieńKanady–przypominamiteraz.
–Tonaprawdębędziewieleznaczyłodlagości
ipracowników,jeślisięznimizobaczysz.Jestpoczątek
lata.Nieproszęcię,abyśweszłanascenęiwygłosiła
przemowęprzedrozpoczęciempokazufajerwerków.–Nie
musidodawać:„Takjakrobiłatotwojamama”.
–Poprostuidźsięprzywitać.
Przełykamślinę,aJamiekładziemidłonie
naramionach,patrzącmiwoczy.
–Daszradę.Takdalekojużzaszłaś…Jesteśjużubrana.
Byłaśtammilionrazy.–Zniżagłosdoszeptu.–Robiliśmy
totam,pamiętasz?Wboksienumertrzy…
Parskamlekko.
–Pamiętasz,którytobyłboks?Cóż,jakżebyinaczej…
–Mógłbymnarysowaćcimapęwszystkichmiejsc,które
sprofanowaliśmy.Samhangarnaprzystani…
–Przestań!–Śmiejęsię,aletonaprawdęjestodrobinę
szalone.Otojestemtuzmoimbyłymchłopakiem