Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Sądziłem,żecipowiedziała.Imyślałem,żewłaśnie
dlategotujesteś.Poprosiłamnieopomocwplanowaniu
strategicznymiopracowaniupomysłówna…
Przerywammu,wymachującbutami.Jestemtym
przytłoczona.Niepotrafięobjąćumysłemidei,wramach
którejmojamamamogłabywpaśćnatak
nieprawdopodobnypomysłjakzatrudnieniekonsultanta
–niemówiącjużotym,żetąosobąjestwłaśnieWill.
Will,którytujest.Will,którybyłtuzeszłegolata.Will,
któryznałmojąmamę.Will,którymyślał,żewiem,
iżprzyjedzie.Will,którymimotonigdysiędomnienie
odezwał.Tegowszystkiegojestzwyczajniezadużo.
Bioręgłębokiwdech,abymócsięskupić
nanajważniejszym.
–Will–mówię,ajegoimiębrzmiwmoichustach
dziwnieobco.–Mojamatkanieżyje.
–Słucham?Nie…Dopierocozniąrozmawiałem…!
Tobyłocałkiemniedawno–mamrocze,bardziejdosiebie
niżdomnie.
–Tobyłwypadeksamochodowy.Wmaju.
Wyrzucamzsiebiefaktybeznamiętnieiszybkoniczym
automat,niezagłębiającsięwichprawdziweznaczenie.
Opowiadamotym,jakmaszynadoloduwrestauracji
zepsułasięwsamymśrodkukolacji,jakbarmanimusieli
korzystaćzdozownikanajednymzpięterhoteliku.Kiedy
ktośposkarżyłsięnaciągłyhałas,mamapostanowiła
samapojechaćdomiastaiprzywieźćcałybagażniklodu.
Byłociemnoiwątpię,czywidziałajelenia,zanimuderzył
wjejprzedniąszybę.
Choćwiem,żetoirracjonalne,złościmnieto,jak
mocnonalegałanaosobistewypełnianiezadań,którebez
problemumogłapowierzyćkomuśinnemu.Ażwkońcu
całetojejpoświęceniejązabiło.
Willprzesuwadłoniąpotwarzyijeszczebardziej
blednie.