Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
onaczekanamnieipotrzebujepomocy.Takwierzyła,żejawiem,cobędzie…
Takimzaufaniemmniedarzyła…Powiedziaławszystkoosobie…Czymogę
zawieść?Mogłabypójśćzemnąwświat?Wydajesięsilnaizdrowa.Będziemy
razemwędrowaćiniedamysięzłapaćhitlerowcom.Tak,napewnoposzłabyze
mną.WidziałemtwarzJudyty,tedużepiękneoczy,włosyopadającenaramiona,
szczeryiprzyjaznyuśmiech,pełenzaufania.-Nodobrze-myślikotłowałysię
wmojejgłowie-azjednejstrony,cosięzniąstanie,jeślipójdędowojska?Czy
niebezpieczniejbędziedlaniejwWarszawie?Zdrugiej,comniewkońcułączy
zJudytą?Znamysięparęmiesięcy,widzieliśmysiętrzyrazy.Owszem,spodo-
bałamisię,alecoztegowynika?Żebymchociażwiedział,żebędęwstanie
uratować,alejanawetniewiem,czysamsięuratuję.
DochodziłemdoskrzyżowaniaAlejJerozolimskichzNowymŚwiatemiby-
łemzdecydowanykierowaćsięnamost,gdyznówzobaczyłemprzedoczami
twarzJudyty.Wydawałomisię,żesłyszęjejgłos:nPowiedz,Romku,coznami
będzie?”.OdruchowoskręciłemwkierunkuStaregoMiasta.Rozmyślając,prze-
szedłemNowyŚwiat,KrakowskiePrzedmieścieiskręciłemwMiodową.Upew-
nionyosłusznościswejdecyzji,przyspieszyłemkroku.MinąłemPlacKrasiń-
skichiprzezFranciszkańskądoszedłemdoGęsiej.Byłookoło3.00.Snułosiętu
więcejludziniżwmojejdzielnicy.Stalipodścianamiicichutkoszeptalicośpo
żydowsku.Niektórzyszli,niosącbagaże.KiedydochodziłemdodomuJudyty,na
niebiezacząłpojawiaćsięblaskwstającegodnia.Wbiegłemnapiętro,żarówka
podsufitemnieświeciłasię.Poomackuodnalazłemdrzwi,zastukałemrazidru-
gi.Niktsięnieodzywał.Stałemwmilczeniu,nasłuchując,kiedydomoichuszu
dobiegłjakiśszept.-Jest-pomyślałemizapukałemmocniej.Pochwiliodezwał
siępożydowskukobiecygłos.Wydawałomisię,żetokuzynkaJudyty.
-TojaRomek,przyszedłemdoJudyty.
Zaskrzypiałkluczidrzwisięotworzyły.
-Niechpanzaczeka,zapalęświecę,boświatłaniemamy-mówiłakobieta.
-CzyJudytawróciła?-zapytałemzniepokojem.
-Nie,niewróciłainiconiejniewiem.Bardzosięmartwię.
Stałemjakwmurowany.Takbardzochciałemzobaczyć.Zabłysłazapałka
izapłonęłaświeca.
-Przepraszam,niejestemsama,aleniechpanwejdzie-powiedziałakobie-
ta.-Jestzemnąnarzeczony.Wiepan,takiestraszneczasy,chcemybyćrazem.
Ktowie,jakdługo…
-Dziękuję,jatylkonachwilę.JakwróciJudyta,proszęjejpowiedzieć,że
przyszedłdoniejRomek.Idędowojska,ajeślisięniedostanę,topójdędo
ZwiązkuSowieckiego,żebywalczyćzfaszyzmem.NiechPanijejpowie,żeRo-
mekzawszepozostanietakisamiżechciałjejpomóc,bo…
Niedokończyłemizamilkłem.
Zapanowałomilczenie.Ktośporuszyłsięnałóżku.
-Muszęjużiść.Dowidzenia-przerwałemciszęuwięzionymwgardległo-
semiwyszedłem.
68