Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przestalipełnićtęfunkcję.Kazalikontaktowaćsię
zopieką.Dzieckowracadodomudziecka.Ztego,
cozrozumiałem,mazostaćdeportowana.Straciłastatus
prawnyobywatelkiamerykańskiej.Wyobrażasztosobie,
Scarlett?
Zezłościpołamałczarnydługopis,któryniefortunnie
znalazłsięwjegozasięgu.Nicknajbardziejnaświecienie
cierpiałopiekispołecznejinieodpowiedzialnychrodziców.
Byłbardzowyczulonynakrzywdędzieci.
–Tobarbarzyństwo.Niemogęnawetsobietego
wyobrazić.–Spojrzałamnawystraszoneoczydziecka.
Małerączkizaciskałysięnamaterialesukieneczki
wczerwonegroszki.Dziewczynkabyłaubranaschludnie,
zwyszukanąelegancją.Wyglądałajakmałaksiężniczka.
Jejczarnekręconewłosyzdobiłakremowaopaska
posypanabrokatem.Czerwonetiulowefalbanki
wykańczałysatynowymateriałsukienki;nastopachmiała
czerwonelakierki.
Przyglądającsięjejbliżej,zaczynałamjednak
dostrzegać,żewyglądajakprzyozdobionenieszczęście,
zlepekstrachuisamotności.
–Cojejdolega?Dlaczegojątutajprzywieźli?
–spytałam,niespuszczającoczuzmałej.Przyciągała
mniejakmagnes,choćkompletnienierozumiałam
dlaczego.Byłowniejcoś,cowywoływałowemnie
nieznanedotejporyemocje.
–Niewiem.Nicniewiem.Ponoćwymiotujeodkilku
dni,madrgawkialbonapadypadaczki.Możetojakaś
bakteriazregionu,wktórymwcześniejmieszkała?Choć
niemampojęcia,gdzietobyło.Powiedzieliteż,żejest
upośledzona.Cokolwiektoznaczy.–Odłożyłpapiery
nabiurkoiściągnąłstetoskopzszyi.Usiadłnaobrotowym
taborecietużprzyleżance,naktórejspoczywała
dziewczynka.
–Osłuchamcię,dobrze?–powiedziałłagodnym
głosem.
Małaporuszyłasięniespokojnie,akiedyNickzbliżył
słuchawkęstetoskopudojejklatkipiersiowej,zaczęłasię