Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wyobraźnijeszczecenniejsze.Byłtoodpryskczarnegodrewna,Bóg
wieskądprzyniesionegoprzezfaleiniewiadomojakdługo
trawionegoprzezmorskąsól.Tacząsteczkahebanowegopniaświetnie
nadawałasięnamateriałrzeźbiarski.Codziennie,wkażdejwolnej
chwilidłubałnożykiemwtwardymdrewnie,zabierałjeteżzesobą
dorecepcji,gdziepróbowałwydobyćzniegokształtczarnoskórej
dziewczyny.Bezskutecznie.Jejobrazmiałwyrytywpamięci,ale
toniewystarczałodostworzeniafigurki.Nieraznożykosuwałsię
ztwardegodrewna,ciąłskórępalcaiczerwonekroplekrwipadały
nahebanowączerń.Niewsiąkaływnią,zasychałyipopewnymczasie
sameodpadały,niepozostawiającposobienajmniejszegośladu.
Tużprzedrozpoczęciemletniegosezonu,gdyDominikjuż
zaniechałrzeźbiarskichwysiłków,nieczystyduchpodszepnął
mupomysłsprowokowaniakapitana.Wdokumenciekupna
apartamentuznalazłdatęurodzinHenrykaWnuka.Kupiłbukietróż
izminąpromiennejżyczliwościdlasolenizantazastukałdodrzwi
pokoju1102.Stanąłwnichkapitanzfajkąwzębach.Popatrzył
natrzymaneprzezDominikaróże.Jegotwarzwyrażałatylko
zdumienie.Wahałsię,czyzatrzasnąćdrzwiprzedbukietem
ibezczelnymspojrzeniemrecepcjonisty.Cogopowstrzymywało
odtegozamiaru?Zwykłaciekawość?
Dominikzakołysałsiępodciężaremróżipowtarzanychwpamięci
życzeń.Chwiejącsięnaboki,ujrzałzaplecamikapitanahebanową
rzeźbędziewczynyzrozchylonymiustami,jakbywoczekiwaniu
napocałunki.
Można?spytał,bezczelnienacierająckwiataminakapitana.Agdy
tencofnąłsięnieco,Dominik,patrzącwrozchyloneustadziewczyny,
wyrecytowałżyczenia.Niebyłdobrymmówcą,alepragnieniewejścia
dopokojudodałomuskrzydeł,uwzniośliłobanalnesłowa.Kapitan
ustępowałprzednimi,oddawałintruzowicorazwięcejpola,aten
zbliżałsięnieustępliwiedofigurydziewczynyoustachczekających
napocałunek.
Natymnieskończyłsięataknawłaścicielaapartamentu.
Znajdęjakieśnaczynieiwstawiękwiatydowodyuderzył
racjonalnąpropozycjąwmomencie,gdyjużramieniemdotykał
ramieniakapitana,iuznał,żedalejgospodarznieustąpiani
ocentymetr.
Mężczyznastałtaknieruchomojakjeszczejedenposąg,tylkozust