Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
icofnąłdłoń.Sznytycienirzucanychprzeznawpółrozchylone,
drewnianeżaluzjeidzielącychjegoprzystojną,choćnieco
zmizerowanątwarznaczarno-białepasy,poruszyłysięiprzezjedną
chwilęmożnabyłoodnieśćwrażenie,żejegogłowarozsypiesięzaraz
jakźleustawionawieżazdrewnianychklocków.
Niewiedziałem,żetadziewczynanadoletotwojacórka
powiedziałwreszcie,skubiącnerwowoczubeknosa.Najmocniej
przepraszam,żezjawiamsięwtakniefortunnymmomenciei…
Jateżniewiedziałemprzerwałmumężczyznawfotelu.
Iprzyznamszczerze,sambyłemwszoku.Alegdykilkadnitemu
najejpanieńskimzapytałemwpewnymmomencie,ktojestjej
tatuśkiem,aonawyjęczała,żeja…Kilkarazypowtarzałemtopytanie.
Niemiaławątpliwości,wyobraźsobie!
Przechyliłsiędoprzoduinaglejegotwarzrównieżznalazłasię
wpociętymżaluzjamiświetle:szeroka,porośniętarówno
przystrzyżonąbrodąszczęka,prostynos,ustawykrzywione
wzadziornympółuśmiechu.Szerokorozłożonymipalcamilewejręki
odgarnąłzauszysięgająceramionblondwłosy.Prawadłońsięgnęła
dorozsypanychnadokumentachwykałaczek.
Dośćjużtychżarcikówpowiedział,wkładającpatyczekdoust
iprzygryzającgo.Druhnymojejcórcibędązaraz,dokładniejak
lubię,więcmaszminutę.Wiem,czegochcesz,bomitowłaśnie
powiedziałeś,ajadośćsięjużwyśmiałeminapowtarzałem„anie
mówiłem”.Jestemgotowywysłuchaćciędalej.Jakzamierzasz
zatozapłacić?Zgóry,podkreślę,boostatniocoraztrudniejmiwam
ufać.
Androgynicznyodchyliłpołęmarynarkiiwyjąłkopertęsterczącą
zwewnętrznejkieszeni.Położyłnaskrajubiurkaiprzesuwał
palcamitakdługo,jejrógzatrzymałsięnastopiedrewnianejfigurki
przywodzącejnamyślafrykańskiegoBuddę.
Długowłosyprzepchnąłjęzykiemwykałaczkęzjednegokącikaust
dodrugiego.
Mogłemsięspodziewaćzadrwił.
Czego,Loki?Czegomogłeśsięspodziewać?Bochybanie
rozumiem.
Blondynwskazałdłoniąnakopertę.
Terazwiemy,kimsięzajmujesz,aleilepokoleńpracowałeśdla
żydowskichkupców?Siedem,dziesięć?
Trzydzieścidwa,alecotomadorze…zacząłAndrogyniczny,
byzarazprzerwać.Spojrzałnakopertęzesmutkiem,westchnąłciężko.