Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dotego,żezostałammężatką–wyjaśniła,uśmiechając
sięzzażenowaniem.–Takczyinaczej,chciałamcię
powitaćitrochęsięrozejrzećzczystejciekawości
–przyznała.
Shanniespodobałasięjejszczerość.
–Nocóż,będzietutajsklepzksiążkamiigramioraz
maleńkibarekkawowy,niestanowiącyżadnej
konkurencjidlalokaluSally.Tylkokawa,herbata
imożenajwyżejjeszczekilkarodzajówciastek,oile
znajdęodpowiedniąpiekarnię.
–Brzmiobiecująco.Potrzebujemywmiasteczku
miejsca,gdziemożnabyposzperaćwśródksiążek
inapićsiękawy.–Breeurwałaisięzamyśliła.–Wiesz,
skontaktujsięzmojąsiostrąJess.Prowadzipensjonat
izatrudniaświetnegopiekarza.
–Dzięki.Obejrzyjsobiewszystko,cozechcesz,jeśli
zdołaszprześliznąćsiępomiędzystertamiksiążek.
Regałynadejdąjutroranoiwtedypomieszczenie
zaczniewyglądaćtak,jaksobiewyobraziłam.
Breeodnalazłaksiążkioogrodnictwieorazukładaniu
kompozycjikwiatowychiprzejrzałajezentuzjazmem.
–Mogęodłożyćdlasiebietetrzy?–spytała.
–Ależoczywiście–odparłaShannaiuznała,
żetoodpowiednimoment,bydowiedziećsięczegoś
onowopoznanymmężczyźnie.–Wiesz,przedchwilą
szukałciętutwójbratKevin.
–Naprawdę?–zdziwiłasięBree.–Ostatniorzadko
wychodzizdomu.
–Dlaczego?–zapytałaShanna,leczzarazsię
zreflektowała.–Przepraszam,jestemwścibska.
–Nieszkodzi.Większośćtutejszychmieszkańcówwie