Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
Salvatore
Zamykamoczyizaciskamszczękę,czujęnapięcie
nacałejjejdługości.Audrey.
Oddnia,kiedypoznałem,wiedziałem,żebędęmiał
problemy,aleniesądziłem,dogłowyprzyjdziejej
ucieczka.
Kurrrrrwa!wrzeszczę,uderzającpięściąwblat
mahoniowegobiurka.Jakto,kurwamać,uciekła,
Arturo?Jaktosię,kurwa,stało,żeniezamknąłeśdrzwi
wsamochodzie?
Skądmogłemwiedzieć,żetatwojadziewkazachowa
sięjakdzikuskaizwieje?Śmiejesię,poczym
kontynuuje:Niespinajsiętak,bracie,zapomniałem.
Nigdywcześniejniemusiałemjejpilnowaćizamykać
drzwipodczasjazdy,bonierobiłatakichnumerów.
Dość.Powiedziałemciwyraźnie,żebyśpilnował
każdegojejkroku,ajakbędzietrzeba,żebyśzwiązał
syczęzpogardą.Machłopakszczęście,żerozmawiam
znimprzeztelefon,wprzeciwnymrazieniewiem,czy
potrafiłbymsięopanować.Wracajdorezydencji.Jadęjej
szukaćwarczę,planująckarędlamojegozasranego
braciszka.
Zakałaniepowinnawejśćwszereginaszejorganizacji.
Nigdyniezdołampojąć,dlaczegoojciecprzyjął
godorodziny.
Rozłączampołączenieirzucamtelefonnablatwchwili,
gdydogabinetubezpukaniawkraczaSergio.
Gdzieonajest?mruczęwściekle,czującbuzującą
wkrwiadrenalinę.
NalotniskuJFK.