Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wpewnymmomenciedrogęprzecinamisarna.
Zatrzymujesięipatrzynamnieufnymi,wielkimioczami,
akiedywyciągamdoniejrękę,ucieka.Gonięją,aleona
biegnieiskaczetakszybkoizgrabnie,żeniemamszans.
Zamilkł.
Itowszystko?spytałbrat.
Tak.Zawszezaczynasiętoikończytaksamo.Sarna
ucieka.Niewiem,czyprzedemną,czypoprostudlatego,
żepłochanaturajejtonakazuje.Takczyowak,ucieka
inigdynieudajemisięjejzłapać.
Cóż,tociekawysen.Sny,tepowtarzającesię,są,
powiedziałbym,prorocze.Słyszałemkiedyś,
żepowinniśmyjetraktowaćbardzopoważnie.Ktowie,
comogąoznaczać.
Możecośbyporadziłacitastarakobietamieszkająca
nawrzosach?Powiadają,żepotrafitakierzeczy
zrozumiećipowiedzieć,cooznaczają,aczkolwieksama
nigdybymsięnieodważyładoniejpójśćpodsunęła
Betty.
Uważasz,żepowinienem?spytałMateusz,boostarej
wiedźmiesłyszeliodzawsze,alenigdysięniezbliżyli
nawetdojejdomku.
BójciesięBoga!zawołałJames,żegnającsięparę
razyzrzędu.Niemacieoczymjużgadać?
TotylkoludzkiebajdurzeniepowiedziałaBetty,
uśmiechającsięnawidokprzestraszonegopastora.
Nawetbajdurzenieludzkiemawsobieziarnoprawdy,
jakwszystkonatymświecie!Nienależysiętamzbliżać,
toprzeklętemiejsce.
JatylkooniejwspomniałembroniłasięBetty.
Lepiejsiępomodlić,niżgadaćotejczarownicy.
Znowusięprzeżegnał.
Mateuszspojrzałnabratazzamyśleniem,To,
copowiedziałaBetty,zastanowiłogo.Możemiałarację
ipowiniensięodważyć?Coprawdanigdysięnie
zapuszczałwtamterejony,alekiedyś,pamiętał
todobrze,widziałzdaleka.Niemógłjednakwiele
oniejpowiedzieć,dlategożebyłwtedypóźnywieczór,
asamakobietastaławtakiejodległości,żestapiałasię