Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
będziedogadać.
–Mójstarytoskończony,upartyosioł.–Krasnoludumknął
spojrzeniem.–Czylipewnieznim.
–Cóż,Gramm,chciałbymmóccięzapewnić,żejestinaczej–
odparłem,tłumiącczknięcie.–Aledoniegoteżnapisałem,
aodpowiedź…Hmm.Dowiedziałemsiętylkotyle,żewnajbliższym
czasietwójtatuleknieprzewidujeotwarciazasobównaukowych
thanatudlaosóbpry…prywatnych.
–Cozaobciach–jęknąłGramm.–Zostałocicośtegopiwa?
–Zostało.
–Przestańcieobaj–warknąłŻychłoń–boKociołeknawetsięnie
rozkręcił,ajużmusięjęzykplącze.Niemamyczasunakaca.
–Wssalemisięnieplącze!–zaprotestowałem.–Mam
doprzekazaniamnóstwofaktówimuszęjakośna…hyyyp!…narzucić
sobiespokój.
Żychłońzgłośnymszurnięciemodsunąłodemniekufel.
–Jeszczejakieślistydostałeś?–spytałzniepokojemUrgo,
zaciskającirozwierającpięści.
–Tojużwszystkie–powiedziałemponuro.–Niemniejwystarczy,
bystwierdzić,żejesteśmywwielkiejdupie.Nietylkomyzresztą,ale
całaDolina.
Niktsięnierwał,bytemuzaprzeczyć.NieliczącZwierzaka,który
mruknąłprzezsen,wszyscywpatrywalisięwemnieuważnie.Skądś
wiedziałem,żeEliahowizgasłafajka,aSaraprzerwałapracę
nadrutach.
–Izebrałeśnastupoto,bynamotympowiedzieć,tak?–Gramm
przechyliłlekkogłowęiwbiłwemniespojrzenieprzymrużonychoczu.
–Nnnotak…–bąknąłem.–Rozpocząłem,jakwidzicie,odanalizy
strategiczneji…
–Anieprzyszłocidogłowy,żemyjużtowszystkowiemy?–
spytałzłośliwiekrasnolud.–Jatamżadnychlistówzcycatymi
księżnyminiewymieniam.–Zawiesiłgłosteatralnieiwywrócił
oczami.–Alewystarczającodobrzepoznałemludzkąnaturę,
bywiedzieć,żenawaszychrządzącychniebardzomożnaliczyć.
–Ztego,comówiKociołek,nawaszychrównież–przerwał
musuchoŻychłoń.
–O,jakprzyjdziecodoczego,mójstarypierwszyzłapiezatopór–
zaprotestowałGramm.Zarazjednaksięzreflektował:–Sękwtym,
żejeszczenieuważasytuacjizanatylepoważną,byruszyćdupę