Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
istanąćdowalki.
CzylinicgonieróżniodRupertaiYannynieustępowałguślarz.
Grammotworzyłusta,gotówzaprotestować,aleŻychłońuciszył
gogestem.
Rządzącywszędzietacysamioznajmiłgłosemociekającym
pogardąiotymniemacogadać.Grammowi,jakzakładam,chodziło
ocośinnego,Kociołek.Niezwykłeśściągaćnaspoto,bystraszyć
idołować.Zawszemiałeśkonkretnyplandziałaniainigdynie
strzępiłeśjęzykapopróżnicy.Awięcsłuchamy.Przyznajsię:albo
zdziadziałeśdoreszty,wconiewierzę,alborzeczywiściemaszplan,
alepostanowiłeśpotrzymaćnaswniepewności.Wobuprzypadkach
odzyskaszswójkufel.
Wstrzymajsię,Edmund,ztym,cochceszpowiedziećodezwała
sięnagleSara.
Podeszłaiusiadłanaprzeciwkomnie.Wblaskuogniajejloki
zdawałysiępłonąć.
Twierdzisz,żenapisałeśdoksiężnejYannystwierdziła
wzadumie.Awjakimtonie?
Jaktojakim?spytałemcałkiemzbaraniały,poczymwbrewswej
wolizerknąłemprzelotnienaGramma,całkowiciepochłoniętego
studiowaniemsękównablacie.
No…dołożyłeśstarań,bylistbyłpoważny,tak?Pisałeśosytuacji
politycznejistrategicznej?StraszyłeśZłymiużywałeśtrudnychsłów?
Pewno.Przecieżtolistwagipaństwowej.
Imożedlategonicniewskórałeś.Saraprzygryzławargę.Jutro
jadoniejnapiszę.Jakdokobiety.
Wpatrywałemsięwniązniedowierzaniem.Wpierwszejchwili
chciałemzaprotestowaćboczymożnaprzemówićdorozumu
księżnejinaczej,niżprzedstawiajączagrożenia?Alewtedyobudziłasię
wemnienadzieja.
BomożeSaramiałarację?
Wtejsamejchwilizdrowyrozsądekwepchnąłsięzpowrotem
naswojemiejsceilekceważącymdmuchnięciemzgasiłnadzieję.
CokolwieknapiszeszpatrzyłemnaSaręzesmutkiem
naniewielesiętozda.Yannaniewykonażadnegoruchudopóty,
dopókibędzieczułazagrożeniezestronyRuperta.
AwięcporanapisaćdoRupertaodezwałsięŻychłoń.Tym
zkoleijasięzajmę.
Niewierzyłemwto,cosłyszę.