Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jakbysamamiałapodzielićlosswojejciotki.
Jużzarokbędziemusiaławybraćuczelnię.Mogłaliczyć
nastypendium,niemiałajednakpewności,czy
jedostaniealboczysamoConetoeniebędziepróbowało
zatrzymaćprzysobiedziewczyny.Niechciałazostać
gimnastyczkątakjakLisadotegopotrzebakondycji,
którejElenorbrakowałozamiasttegodziewczynamiała
zadatkinadobregomatematyka.Tomożejednakzadużo
jaknaMarsdenów.
Mógłbywreszciespaśćdeszczpowiedziaławkońcu,
starającsiępozbyćdepresyjnychmyśli.
Gingeruśmiechnęłasiępromiennie,dziękiczemujej
twarzzdawałasięjeszczebardziejokrągła.
Byłobydobrzedlaroślinstwierdziła.
OdrobinasłońcateżmruknęłaClementine.Serio
rozmawiamyopogodzie?
Elenorprychnęłairozciągnęłasięoboksiostry,kładąc
stopynaścianiekabiny.Gingerwpatrywałasię
imzlekkimuśmiechem,opierającbrodęokolana.
Czasamitrudnobyłopowiedzieć,cochodzijejpogłowie;
umysłmłodszejsiostryzdawałsięrówniechaotyczny
conależącydoniejogród.
***
Leżałyjużwszystkietrzywłóżkach,otoczonejedynie
przezciemność.Ichpokójznajdowałsięodstronylasu,
więcprzezuchyloneoknodochodziłdonichłagodnyszum
liściizapachposzyciaGingerwdychałagogłęboko
wpłuca.
Pomieszczeniebyłonajwiększewcałymdomu