Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sięzsuwa.
–Janie…jatylko…
–Spokojnie.Wdech…wydech.No,proszę,pani
Matyldo,wdech…otak,idługiwydech…Widzipani,
totrzebapokolei,niewszystkonaraz.–Uśmiechasię,
ajasięzastanawiam,czyczytawmoichmyślach.–Ajak
cośbędzietrzebazsamochodem,tojachętniepomogę.
Proszędzwonić.
Samochód.Zawszemogęgosprzedać,potemcośsię
wymyśli…Patrzęwlusterkoistwierdzam,żeniejesttak
źle.MożeHelaniepozna.Otwieramdrzwi,alezatrzymuje
mniedzwonektelefonu.Mamnadzieję,żetoPiotreksię
namyśliłiwyślenamjednaktrochęgrosza,niestety
nawyświetlaczupojawiasięniezapisanynumer.
–Mati…–Nasamdźwiękgłosu,którysłyszęwuchu,
przeszywamnieprąd.Tylkojednaosobanacałym
świecietakmnienazywa,araczejnazywała.Kiedyś.
Wpoprzednimżyciu.–Twojamamanieżyje.