Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Nieteraz,niemamyczasu…
–Właśnie,przezciebieumrzemy!–rozpłakałasię.
–Przestań!–próbowałjąobjąć.
Wyrwałamusię.
–Mogliśmyjechaćdalej,możebynamsięudało!?
–Udało,co?Nieżartuj–zakpiłzniej.
Spojrzałaniepewnie,poczymnieśmiałozagadnęła.
–Kimtywłaściwiejesteś?
–Tobędziedobremiejsce–odparł,nieodpowiadając
najejpytanie.
–Dobre?Doczego,docholery!?
–Rozbierajsię!–krzyknąłnanią.
–Coty,oszalałeś?
–Rób,comówię,musimyprzejśćdekontaminację.
–Cotakiego?–szerokorozdziawiłausta.
–Musimypozbyćsięzsiebiepyłu,rozumiesz?
Otworzyłaszerokooczy,natylemocno,żewkońcu
dostrzegłjejźrenice.
–Niezrobiętego–powiedziałapewnymgłosem.
–Zrobisz.
–Zostawmnie–krzyknęła,kiedyzdzierałzniejbluzkę.
Niemiałanasobiestanika.Nienosiłago,bonielubiła,jak
uwierałjąwciało.
Jegowzroknawetniedrgnął,niezlustrowałjejwten
sposób,jaktorobiławiększośćzjegorodzaju.Miał
ochotę,aleniezrobiłtego.Całyczasspoglądałwjejoczy,
dopieroterazdostrzegającichciemnykolor.Jakpopiół,
pomyślał.Tylkoostokroćładniejszy,pomieszany