Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Czytooniątymrazemposzło,czyocośjeszcze
innego?
Pamięćwciążodmawiałamiposłuszeństwa,
postanowiłemwięcdaćjużsobiespokój.Jaktrochęsię
ogarnę,zadzwoniędoniejpoprostuispytam.Terazitak
nicniewymyślę.
Umyłemzęby,wpatrującsiębezentuzjazmuwswoje
zapuchnięteoblicze,apotemsięogoliłem,używając
ręcznikajakotemblaka,borączkajednaktrochę
michodziła.Gdywracałemdopokoju,Bułka,wyraźniejuż
zniecierpliwiona,nieodstępowałamnienakrok.Nie,nie,
kochana,tojeszczeniewszystko,mruknąłem.Przebrałem
sięwczysteubranie,brudnewrzuciłemdowiklinowego
koszawłazience,azanimzdjąłemzwieszakasmycz,
zajrzałemjeszczedokuchni,abysprawdzićstan
posiadania.
Niewyglądałoźle.Nastolesterczałanapoczęta
półlitrówkaabsolwenta,aobokniejrozerwanykarton
sokupomarańczowegoipustaszklankazesmugąosadu
naściankach.Jednaktepozostałościpowczorajszym
posiedziskuspecjalniemnienieinteresowały,stanowiły
tylkostrategicznąrezerwę.Wyłączywszybowiem
wyjątkowesytuacje,byłtozestawwieczornynie
lubiłemzaczynaćdniaodtakmocnegouderzenia,dotego
służyłylżejszealkohole.Otworzyłemlodówkę
iodetchnąłemzulgą.Trzydużebutelkiżywcastały
napółcewdrzwiach,karniejakżołnierzenadefiladzie,
wypinającpiersiwkolorowychmundurach.Awięc,mimo
żemocnojużuwalony,pomyślałemozabezpieczeniu
naranek.Możepraktycznieniemiałotowiększego
znaczenia,gdyżkacniebyłtakstraszny,abymniemógł
wstaćbezłykategoczarodziejskiegopłynuiprzyokazji
spaceruzBułkąwstąpićdosklepu,aleitakbyłemdumny
zeswojejzapobiegliwości.Terazmogłemjużspokojnie
spełnićswójnajtrudniejszyporannyobowiązek.