Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Chłopaksięgnąłdoplecaka,wyjąłcośzniegoirzuciłwmoim
kierunku.Bezwiedniewyciągnąłemręce.Myślałem,żetojakiśwazon
albopiłka,aletobyłaczaszka.Ludzkaczaszka.Trzymałem
wdłoniach
Łuuuuusłyszałemirozległsięogólnyśmiech.
Pusteoczodoływpatrywałysięwemniezimno.Zupełniejakby
czaszkabyłarównieprzerażonajakja.Przezbeznadziejęcałejsytuacji
próbowałprzedzieraćsięgłosrozsądku.Nakazywałdziałanie.
Jakiekolwiek.
Skądtomasz?Starałemsię,bytongłosuniezdradzał
zdenerwowania.
Przybiegładomniewnocyzkosąipowiedziała,żeterazchce
ciebie.Ico?Zesrany?
Znówśmiech.Zachowajspokój,nakazywałemsobiewmyślach.
Jestprawdziwa?zapytałem.
Jasne.Szczerzyłzęby.Zarazciępożre.
Klasawciążrechotała.Rozległsiędzwonek,uczniowiezaczęli
zbieraćrzeczy.
Zostaćnamiejscach!ryknąłem.Zastygli.Niktstądnie
wyjdziebezmojegopozwolenia.
Wilczyńskiteżzaczynałtracićpewnośćsiebie.
Oddaj.Wyciągnąłkumnierękę.Jestmoja.Oddawaj.
Niezwracałemjużuwaginajegobezczelność.Starałemsięznaleźć
wyjściezsytuacji.ZignorowałemWilczyńskiego,podszedłem
dobiurka,wyjąłemzszufladyfoliowątorebkęiwłożyłemwnią
czaszkę.Byłaprawdziwa.Niemiałemcodotegowątpliwości.
Zostańcienakazałemiopuściłemsalę.
Kurwa,oddawaj!usłyszałemjużwholu.
Obawiałemsię,żewybiegnieisięnamnierzuci.Dzieciaki
zinnychklaszdążyłyjużwypełnićkorytarz.Niezwalniałem.Szedłem
szybkim,jednostajnymtempem.Odczasudoczasukogośpotrąciłem,
ktośsięnawetprzewrócił.Walącesercerozdzierałomiklatkę