Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Opowieśćdruga
niemieszkawtymdomusama.Kręciłasiępomałymsaloniku
przedswojąsypialnią,oglądałaobrazyidotykałafigur.Przy-
glądałasięolbrzymiemukominkowi,któregofrontowąścia-
stanowiławielkapłytazczerwonegomarmuru.Jaśniejsze
żyłkikamieniadzieliłygładkąjakszkłozimnąpłytę,tworząc
naniejwysepkiwinnymkolorzeisprawiając,żewyglądałyni-
czymrzekinamapie.Obokkominkakręteschodkizapraszały
nagórę,gdziejeszczedotądniezaglądała.Spojrzałanadość
sporefiguryjeźdźcównakoniach,którzyjakstrażnicypilno-
walidostępudotajemnicdomu.Eee,niedzisiajpomyślała
izrezygnowałazdalszegozwiedzania.Martanienależałado
strachliwych,alesrogieminyjapońskichżołnierzynakoniach
osłabiłyniecojejciekawość.Wmuzeumteżniemożnaoglą-
daćwszystkiegoodrazuusprawiedliwiłaswąsłabośćiposzła
podprysznic.
Itymrazemniemiałazbytwieleczasu,żebydelektowaćsię
roląkrólewnywpięknymzłotymłożu,bosenzaskoczyłnie-
spodziewanieszybko,bezżadnegouprzedzenia.Przebrzmiały
ostatniedźwiękiskrzypcowegokoncertuiwwielkimdomu
zapanowałaniczymniezmąconacisza.Licznelatarniewokół
domuwciskałysiędośrodkaswoimblaskiem,rozświetlałyjego
wnętrzeiwespółzrzeźbamirzucałynalśniąceposadzkidługie,
niesamowitecienie.Oneteżjużzdawałysięspać.
Kiedydawnominęłapółnociniedalekobyłodoświtu,coś
naglejęknęło.Byłototakgłośne,żeMartaszerokootworzyła
24