Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Opowieśćdruga
oczami.Poczułasięnieswojo,jakobcawtłumienieznajomych
sobieludzi.Zdawałojejsię,żerozmawiajązsobą,porozumie-
wająsięwjakiśsposóbizastanawiająsię,corobiwichdomuta
przybłęda.Zjawiłasiętunagle,niewiadomoskądipoco.
Kurde!Chybasięjednaktrochębojępowiedziałado
siebieiniedlatego,żebyładziwaczką,alechciałausłyszećczyjś
głos,choćbynawetswójwłasny.Kuchniabyłaczęściąwielkie-
gosalonuijadalniitostądzadniarozlegałysiędźwiękimuzy-
ki.Terazpodsamwysoki,utkanyzpięknegodrewnasufitroz-
legałysięjejprzepełnioneniepewnościąsłowa.O,muzyka!
Włączęsobiemuzykędodawałasobieodwagi.Podeszłado
pięknejkomódkiipilotemwłączyłaodtwarzaniepłyty.Potem
tanecznymkrokiempodeszładokuchniisięgnęładolodówki
pomałąbutelkęwody.Przezkilkachwilprzezszklaneściany
salonupatrzyłanazatopionywmrokachogród.Tylkolatarnie
wokółdomuikilkalamppomiędzydrzewamisprawiały,że
gorozpoznawała.Nocbowiemwszystkozmienia.Martapo-
stanowiłaniewyłączaćmuzykiiniecouspokojonaruszyłado
swojejsypialni.
Korytarzztwarzaminaportretach,małysalonikzjeźdźcami
nakoniach,lampa-ptaknajednejnodzeiwreszcieotwartedrzwi
sypialni.Stanęławnichiwzięłagłębokioddech.Rozejrzałasię
dookołaipokiwałagłowązpolitowaniemnadwłasnymilękami.
Iczegosię,Marta,bałaś?zagadaładosiebie.
No,właśnie...czego?usłyszaławyraźnie.
26