Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zawisłwpowietrzu,spoglądającnato,cosiędzieje
wdole.Apotemskrzydłazałopotałyismok
przypikował.Wylądowałnatrawniku,wydajączsiebie
ryk,odktóregozatrzęsłasięziemia,izionąłogniem.
Prostowszeregiżołnierzy.
Izaczęłosiępiekło.Przeraźliwekrzyki,kiedy
żołnierzamimiotałonawszystkiestrony,kiedyogień
smokatrawiłichjaksuchedrewno.Nietylko,
bozakończoneszponamipotężnełapychwytały
żołnierzyimiażdżyły,ugniatającjakplastelinę,
abezwładneciałaciskałynaziemię.Jednocześniesmok
przezcałyczasmłóciłpotężnymogonem,odrzucając
nabokskradającychsięztyłużołnierzy.
Teraz!
Poderwałemsięzziemi,arazemzemnąwszyscymoi
ludzie,iotworzyliśmyogień.Wycelowałemwbok
gigantycznegogada,tużzaprzedniąłapą,tam,gdzie
byłoserce.M-16zaterkotał,wypluwajączsiebie
trzystrzałoweserie.Zopancerzonegocielskatrysnęła
krew.Smokzachwiałsię,wydającogłuszającyryk,czyli
pociskiprzebiłysięprzezłuski,aleniestetyjeszczenie
zabiły.Parłemwięcdoprzodu,celującwsłabepunkty
wogromnymcielsku.Strzelałembezprzerwy,
świadomyprzecież,żeimszybciejzabijesiębestię,tym
mniejwyrządziszkody,tymmniejistotpozbawiżycia.
Dlategoniebyłomowyożadnymociąganiusię.
Przecieżwiadomo,żealboonalbomy.Innejopcjinie
ma.
Naglezgęstychzarośli,tużprzednami,wyjechał
czarnydżip,wzbogacająckakofoniędźwiękówoterkot
zamontowanegonanimbrowningaM2.Dżippędził