Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział2
Było,minęło,docholery!Marzenarzuciłaksiążką.Kartki,
zamiastzafurkotać,wściekleniesionepędempowietrza,
ścisnęłysięmocnomiędzyokładkąiksiążka,odbiwszysię
odścianyzgłuchymtrzaskiem,wylądowałanapodłodze.
Żadnegoecha.
Żadnychspektakularnychwywijasówwpowietrzu.
Łopotuprzewracanychstron.
Wstyd.
Zawstydziłasię.Złośćtak,jakzupełnieznienackasię
pojawiła,taksamonaglewyparowała,zastąpiona
zmieszaniem.Marzenapodniosłasięzfotela,szybkim
krokiemprzemierzyłajasnąsypialnięiominąwszypalmę,
schyliłasiępoksiążkę.Przezchwilęważyławdłoniach,
wpatrywaławtytuł,wreszciepokręciłagłowąiwróciła
napoprzedniemiejsce.
Wcześniejteżtaksięzdarzało.Potrafiłazgubićkilka
linijektekstu,bomyślizaprzątałocoś,codomagałosię
bezwzględnejuwagiiniczymniedawałosięodepchnąć.
Onajednakuparciewracaładozapamiętanego
fragmentu,akapitwcześniej,niewięcej.Mobilizowała
wszystkiesiły,bywreszciedaćsiępochłonąćbezreszty,
bezułamkamyślikołatającegouparciepogłowie.
Terazbyłoinaczej.Odmomentuspotkaniazsiostrą,
spotkania,naktóreprzecieżprzygotowywałasięodlat,