Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
było.–Marzenausiadłanapodłodze,przycisnęłanogi
mocnodosiebieizaczęłasiękołysać,pochwilijejgłos
nabrałmocniejszejbarwy.Więcejwnimbrzmiało
zdecydowanianiżsmutku.
–Mojamatkastraciłaczworodzieci.Czworo,
rozumiesz?Miałabymwięcejrodzeństwa,ajużcimówię.
AniaiHanka,teżbliźniaczki,starszebyłybyodnas
osześćlat.MiałabymtakżeopróczMichałajeszczebrata
Leszka,pięćlatróżnicy.Noi
crèmedelacrème
ztych
wszystkichwiadomości.Miałabymjeszczesiostrę.Tylko
wieszco?–Marzenaprzysunęłasiędosiedzącejnastołku
Klaudyny,oparłałokcienajejkolanachiszepnęła:–Tylko
ta,wyobraźsobie,niemiałaimienia.Dożyłatrzeciego
roku.Bezimienia.Bomatkadoszładowniosku,żejeżeli
dzieckoniebędzienazwane,totrudniejbędziejeznaleźć
temulosowi,którytakłatwozgarniałpoprzednie,jedno
zadrugim.Tyleżejejplanniewypalił.Zazula,boprzecież
trzebabyłosiędoniejjakośzwracać,dlaczegoakurat
kukułeczka?Pojęcianiemam,wkażdymraziejejteżsię
zmarło.
–Jezusie.
–Apowiemciszczerze,czyJezuswtymmaczałpalce,
toniewiem.–Odsunęłasię,oparłaoszafki.Włosy
opadałyjejpoobustronachnapoliczki,włosydawno
niemyte,nieukładane,posklejanewtłustestrąki.Patrzyła
dzikospodzmarszczonychbrwi,aKlaudynazewszystkich
siłpowstrzymywałasię,żebynieuczynićszybkiegoznaku
krzyża.BoMarzenaprzypominałajejtępostać
dziewczynkizhorroru,tę,którąopętałyjakieśzłemoce.
Taksamodzikopatrzyła,wycofanawkątkuchni,nawet
głosmiałazmieniony.–Ileczasuzajęłolosowiznalezienie
kolejnegodzieckaNatalii?Niedużo.Zaledwietrzylata.Już
jasnelokizaczynałyfruwaćnaokołomałejgłowy,jużbyło
słychaćwcałymdomujejśmiech,rozbrzmiewałpodobno
bezprzerwy,takjakbymiałasięwyśmiaćzacałeprzyszłe
życie,któregoprzeżyćjejniebędziedane.Trzylata.