Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
liczeniemkaloriiizerkaniemwewszystkiepowierzchnie,
któreodbijałycałąpostać,czyabyniepojawiłasięjakaś
nowafałdka.
Anijedwabnapościel.Takamięciutkawdotyku,
żezakażdymrazem,gdyKlaudynatrzepałapoduszki,nie
mogłasiępowstrzymaćprzedkilkukrotnympogładzeniem
delikatnegomateriału.Alepocoonkomu,skorospałosię
samotnie?Byłwstanieukoić?Przytulić?Anonie
zabardzo.
Tennieszczęsnybałwanwyjechał.Zostawiłżonę
wcałkowitejrozsypce.Klaudynapatrzyła,jakprzyglądał
sięjejzniesmakiem,jakpróbowałnajpierwdelikatniesię
oswobodzić,wreszciewyrwałrękęzjejrozpaczliwego
uściskuisyknął,żebyprzestałarobićsceny.Patrzył
zobrzydzeniemnatłustewłosy,brudnąbluzę,którą
Marzenanaciągałasobiecorusznaramię,apóźniej
trzasnąłdrzwiamiitylegowidziały.
Wtedyzaczęłysiępretensjeuniejwdomu.
–Powinnaśjązostawić.Tymasztamsprzątać,anie
niańczyćchorąkobietę.Zatosiębierzedodatkowe
pieniądze,itoduże.–Matkastawaławdrzwiach,gotowa
jejnieprzepuścić.
–Czylico,niedostajępensjiekstra,więcmam
jązostawićnapastwęlosu?Apóźniejmiećnasumieniu?
Proszęcię.
–Atwojewłasnedziecko?Aja?
–Tysobieporadzisz,pozatymKasiawnocyśpi,aja
jutropopołudniuprzyjadę.
Pakowałaubraniaijechała.Irzeczywiście,wtym
czasieniemogłazajmowaćsięsprzątaniemłazienek,
polerowaniemdębowychpowierzchnimebli,odkurzaniem
puszystychdywanów.Zajmowałasięporządkowaniem
Marzeny.
Siłąściągałajązłóżka,późniejkąpała,wciskałakolejne
kęsyposiłków,zmuszaładopiciawody.Łykpołyku.
Wreszciezamówiładlaniejwizytęlekarską.