Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Okazałosię,żeporonienieiusunięciejajników
zaowocowałonietylkobezpłodnością,aleigłęboką
depresją.
Pomogłajejztegowyjść.Wszystkiewyfiokowane
przyjaciółkizniknęłyzpolawidzenia,bocholerawie,ale
możedepresjajestzaraźliwa?Telefonmilczał.Jedyną
osobą,naktórąmogłaliczyć,byłKarol,młodszybrat
Mateusza.Niewiedziećczemużywointeresowałsię
stanemMarzeny,podobnokiedyśbylirazem,może
dlatego?NoaleKarolbyłkilkasetkilometrówstąd,gdzieś
tamwdalekichigorącychWłoszech,razemzżoną.
Zostałatylkoona.ToKlaudynamusiałasięuzbroić
wanielskącierpliwość.Botegowymagaprzywrócenie
dożyciakogoś,komunażyciujuż,zdajesię,przestało
zależeć.Aitakniegwarantujesukcesu.Alesięudało.
Dzieńpodniuzjadaćwięcej,wypijaćwięcej,myćsię
samodzielnie,wreszciepamiętaćoregularnym
przyjmowaniuleków.OdtamtejporyMarzenauważała
swojąpracownicęniemalzaświętą.Największą
powiernicęiwyrocznię.Chwilaminawetłapała
zaszmatę,żebyjejpomócsprzątać,Klaudynajednak
szorstkozawszeodprawiała.
Stanęłaprzeddrzwiamiiodetchnęłagłęboko.Iweź,
człowieku,niezabierajpracydodomu.Sprzątaj,będziesz
miałaprzynajmniejświętyspokój,niktciniebędzie
zawracałgłowy,bocóż,nalitośćboską,mają
dopowiedzeniakurzeibrudy,którewystarczyzamieść?
Nonicprzecież.Jakośniktniewspominał,żeprzez
przypadekmożezacząćtrochężyćżyciemtychswoich
państwa,jakbardzobytegoniechciała,czasaminie
udawałosięinaczej.
Niezdążyławygrzebaćztorbykluczy,bodrzwi
otworzyłysięnaglenacałąszerokość.
Mamuś!Chodź,chodź.Kasiajużsięgaładojej
szalikaiściągałagowpośpiechu.Trochędziwne,
bosamajużbyławbutachiciepłymsweterku.