Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Imodlisz,żebyniedostaćkopniakawtwarzdodaje
Orion.
Mamnadzieję,żedlamniezawszebędzietocoś
magicznegorzucamkrótko.
Orionchybawidzi,jakekscytacjagaśniewmoich
oczach.
Niepozwól,żebyśmycipopsulinastrój,oboje
jesteśmytuodurodzenia.Tobienapewnonicnie
spowszednieje.
Takijestplan.
NajbardziejepickiewNowymJorkujestto,żenigdy
niezdołaszogarnąćwszystkiego.
Tojestepickie?
Nojasne.Toznaczy,żezawszebędzieszmiałcoś
dozrobienia,jakieśnoweosiedladopoznania.Przecież
tukażdaulicamaswojąhistorię.Zchęciązostanętwoim
przewodnikiem,jeślichcesz.
Uśmiechamsię,podekscytowanywizjąsłuchania
opowieściOriona,gdybędziemnieoprowadzał
pomieście.
Zprzyjemnością.Dziękuję.
Niemasprawy.
Mijanassporagrupkawlimonkowychkoszulkach
iopaskach.Wyglądająjakpodróżnicywczasie,którzy
przybylizeświętowaniaDniaśw.Patryka,aleprzecież
wiem,jakajestprawda.Toludziewierzącywistnienie
życiapozaziemskiego,którzypewni,żeopółnocy
pojawisięUFO,żebyichporwać;mamyichcałkiemsporo
wArizonie.Wwiększościnieszkodliwioczywiście
wkażdejspołecznościtrafiąsięjakieśczarneowcelecz
niedługobędąmielizderzeniezrzeczywistością,kiedy
jutroranosięokaże,żeutknęlitutaj,zetatami
poczterdzieścigodzintygodniowoiwysokimipodatkami.
JużmamzrobićzdjęciedlaScarlett,kiedyDalmazadaje
mipytanie.