Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zaśmiałamsięcicho.Nadalpanowałaciszanocna.Niemiałam
ochotyranowysłuchiwaćkazaniaozłamaniuregulaminu.
–Jesteśniemożliwa.
–To,żenielubiębyćdominowanawłóżku,nieznaczy,żecośjest
zemnąnietak.–Wystawiłajęzyk.
–Idźspać,Evans,bozbrakusnubredziszbardziejniżzwykle.
–Pokręciłamgłowąześmiechem.
Kochałamtędziewczynęjaksiostrę,którejnigdyniemiałam.
Odwróciłamsiędoniejplecamiiprzymknęłamoczy.Byłamzmęczona
długąsłużbąiseksem.Musiałamchoćtrochęsięzregenerować,nigdy
niewiadomo,kiedyznowuzawyjąsyrenyalarmowe.
Pośniadaniuwkantyniezebraliśmysięwnamiociedowódcy,
któryjakcoranorozdzielałzadania.
–McLoney–wskazałjednegozporuczników–zbierzdrużynę.
Trzebaprzewieźćostatnitransport.Zwiadowcypotwierdzili,
żeprzejazdmacieczysty.
–Takjest,paniekapitanie!–Jackskinąłgłową.
–Rodriguez,Sanchez,Michaels–Ianwymieniałpokoleiosoby,
któremiałyzabezpieczaćkonwój–Graham,Thomas,EvaniPhilips.
–Wymieniwszyostatnienazwisko,nachwilęutkwiłwemnie
spojrzenie.
Wstaliśmyiustawiwszysięwszeregu,wpatrywaliśmysięwJacka,
naszegodowódcę.Skinąłnamgłową,poczymwyprowadziłnas
nazewnątrz.Wróciliśmydoswoichkontenerów,byprzygotowaćsię
dowyjazdu.
–Wiedziałaś,żeIannaswyśle?–Sarauniosłagłowę,sznurując
buty.
–Nie–pokręciłamgłową–nawetsięniezająknął.
–Dobrze,żetoostatniwyjazd.Odklepiemyswojeizostanietylko
czekaćnatransportdodomu–westchnęła.