Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Możeiwięcej,tobyłoprawdziweszaleństwo.Dziewczyny
zamieszczaływneciejegonumeriwciągujednegodniazapełniała
musiępocztagłosowa.Akiedynieodbierał,wszyscyzaczynali
dzwonićdomnie.
Aniechmnie,niezłaszopka!ZaśmiałasięMelissa.
Dlategototakiedziwne,żedałciswójnumer.Nikomugonie
daje.Deanpokręciłgłową.
Nocóż,jakjużmówiłam,mogęsięmylićpowiedziałamszybko.
Melissapokazałanamojątorbę.
Więcwyjmijtoiprzeczytaj.
Rumieniecwypełzłminapoliczki,rozlewającsięnaszyjęidekolt.
Nie.Niewcholernymklubiestudenckim,kilkametrówodniego.
Później.
Wstałamodstołu,zabrałamtorbęiśmieci,poczymnonszalanckim
krokiemprzeszłamobokJackaijegogroupies.Usłyszałamzbiorowy
jęk,kiedyJackszybkomniedogonił.
Spodziewamsię,żedomniezadzwonisz,Kiciu.
Jestempewna,żespodziewaszsięwielurzeczyrzuciłam
niegrzecznie,wogólenaniegoniepatrząc.Wkońcuzwolnił
ipozwoliłmiodejść.
Przyjdździsiajnamójmecz!zawołał,kiedyotworzyłamszklane
drzwi.
Nimwyszłam,odwróciłamsięwjegostronę.
Niesądzę.
Niechceszzobaczyć,jakrzucam?Uniósłbrew,ajegogłos
ociekałpewnościąsiebie.
Przechyliłamgłowę,jednąrękąprzytrzymującdrzwi.
Widziałamjuż,jaktorobisz.Wzwolnionymtempie,pamiętasz?
Chybamitowystarczy.
Szklanedrzwitrzasnęłyzamnągłośno,ajaposzłamnanastępne
zajęcia,zastanawiającsię,jakdługobędępotrafiłamusięoprzeć.
Otworzyłamdrzwinaszegomieszkania.Wpowietrzuunosiłsięjeszcze
zapachbekonuzrana.Nastoleleżałapocztaipodręczniki,
ajadorzuciłamdotegoswojątorbę.Melissasiedziałanasofie
wkształcieliteryLioglądałatelewizję,raczącsięprzytymserkiem
wiejskimizielonymiwinogronami.Uśmiechnęłamsięnawidoktego
dziwnegopołączeniaiposzłamdokuchni.Zlodówkiwyjęłamwodę,
azszafkichipsy.Napiłamsię,byuzupełnićwilgoćwmoim
odwodnionymciele.