Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
TRZY
Naszemieszkaniedzieliłoodkampusutylkokilkaprzecznic,więc
wszędzie,gdziesiędało,chodziłyśmypieszo.Takbyłozresztąnawet
prościejniżmartwićsięoewentualnyparking.Mieliśmyzbytwiele
samochodów,azamałomiejscparkingowych.Niewspominając
otym,żeabonamentsemestralnykosztowałwięcejniżmójpierwszy
aparatfotograficzny.Częściowodlategorodzicesięniezgodzili,
żebymzabrałazesobąnastudiaauto.Jazostałambezsamochodu,
amójsamochódbezkierowcy.
Pierwsze,cozwróciłomojąuwagę,toświatłastadionu.Wysokie
konstrukcjezapewniałyoświetleniewewszystkichkierunkach.
Zatrzymałamsięwpółkrokuiprzyklękłam,odwijającznadgarstka
grubypasekodaparatu.Zdjęłamblendęischowałamdotylnej
kieszenidżinsów.Melissa,przyzwyczajonadomojegozachowania,
dostrzegłajużmojąnieobecnośćiwmilczeniuczekałakawałekdalej.
Przyłożyłamwizjerdoprawegooka,alewezamknęłam.
Przeszkadzałymizachodzącenaobiektywwłosy.Westchnęłam
zirytacją,poczymdelikatniepostawiłamaparatmiędzystopami,
amojedługie,jasnewłosyzwinęłamwwęzełnakarku.Wycelowałam
obiektyw,takżewidaćbyłotylkogórnączęśćstadionu,aogniskową
nastawiłamnareflektoryirozświetloneniebo.Ręcznieustawiłam
ostrośćimigawkę,poczymnacisnęłamspust,rozległosięznajome
kliknięcie,któretakbardzokochałam.Zadowolonaztego,
cozobaczyłamnawyświetlaczu,wstałamipodeszłamdoMelissy.
Dobreujęcie?
Wzruszyłamramionami.
Zobaczymyodparłam,sięgającdokieszenipoblendę.
Wciążsięuczyłam,jakkorzystaćznowegoaparatucyfrowego.Dwa
latananiegooszczędzałam,odkładającwszystkiepieniądze,jakie
dostawałamnaurodzinyiGwiazdkę.Wykonywałamtakżedrobne
zleceniafotograficznedlalokalnychfirmiuczniówostatniejklasy
liceum.Częstozdjęciewidzianenaniewielkimwyświetlaczu
waparaciewydawałomisięfantastyczne,apozgraniunakomputer
okazywałosię,żejestzamazaneianiwpołowietakładne,jaksię
spodziewałam.Alesięuczyłam.
Szłyśmyramięwramięwstronęwejścianastadion.Melissanie
żartowała,kiedymówiła,żetoprawdziwewidowisko.Kolejkabyła
dłuższaniżsamstadionizahaczałaoparking.Stanęłyśmynakońcu