Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
natrybunachzacząłszaleć.
Skauciporównywalimiędzysobącyfrowyodczytswoichradarów.
Stosześćdziesiąt.
–Jasnygwint,tobyłostosześćdziesiątkilometrównagodzinę
–powiedziałamgłośno.
–Mówiłamci,żejestdobry.
Nakierowałamaparatnagórkęmiotacza,wwizjerzezobaczyłam
tylkostopyJackaidolnączęśćrękawicy.Klik.Przesunęłamobiektyw
kulewejdłoni,ściskającejpiłkętrzemapalcami.Klik.Zbliżył
rękawicędotwarzy,takżewidaćbyłozzaniejtylkobrązoweoczy.
Klik.Jegotwarzwykrzywiłasię,kiedyzmaksymalnąsiłąwypuścił
piłkę,niespuszczającwzrokuzcelu.Klik.Wilgotne,ciemnewłosy
nachwilęoblałoświatło,kiedyJackzdjąłczapkęirękawemotarł
spoconeczoło.Klik.
Gdydrugarundadobiegłakońca,przyglądałamsię,jakJackzbiega
zboiska,anirazuniepatrzącwstronętrybun.Chwilępóźniejwrócił,
zgranatowymkaskiemnagłowieidwomakijami.Wymachiwałnimi,
robiącwiatrak,byrozciągnąćmięśnieramion.Akiedysięnachylił,
żebyrozciągnąćścięgnapodkolanowe,stadionrozbrzmiałpiskami
dziewcząt,zaczęłybłyskaćflesze.
–Tochybajakiśżart.–Pokręciłamgłową,patrzącnaludzi
robiącychzdjęcia.
–Widowisko–rzuciłaMelissaześmiechem.
Jackobszedłbazę-metęizająłstanowiskopałkarza.Sprawiał
wrażeniezupełnierozluźnionego.Jakożebyłleworęczny,widaćbyło
przedniączęśćjegociała.Zaczęłamunosićaparat,alejednak
położyłamgozpowrotemnakolanach.Miałamjużwystarczającodużo
zdjęćJackajaknajedenwieczór.
Miotaczdrużynyprzeciwnejwziąłzamachiwypuściłpiłkę.Jack
zrobiłniewielkikrokwprzód,poczymjegobiodrawykręciłysię
podczasuderzenia.Odgłosodbijającejsięodmetalowegokijapiłki
szybkozostałzagłuszonyokrzykami.Jackbezwysiłkuokrążył
pierwsząbazęizjeszczewiększąprędkościąruszyłwstronędrugiej.
ZapolowypodałpiłkędołącznikaiwtymsamymmomencieJack
ślizgiemzdobyłbazę,wzbijającprzytymtumankurzu.
–Safe!–zawołałsędzia,wysuwającobieręcewbok.
Jackpostawiłobiestopynazakurzonejbazie,otrzepałkurzzklatki
piersiowej,następniepoluźniłpasekspodni,pozwalając,abygrudki
ziemiwypadłynogawkami.Ależmnietopodnieciło.
Idiotka,idiotka,idiotka.