Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zagmatwaneiniedorzecznesytuacje.Dotegoklął
zwyjątkowąlekkością.Przekleństwawstawiałwzdaniach
jakoprzecinki.Prawdziwysłużbistazkrwiikości.Widać
było,żepracawkryminalnymtojegowielkapasja.Mogła
topotwierdzićjego,oddwudziestulattasama,żona.
Toonazajmowałasiędomem,wychowywałaichtrójkę
dzieciipodtrzymywałaogniskodomowe,kiedymąż
intensywniepracował.
TymrazemtakżePortowskiemunieuśmiechałosię
jechaniewśrodkunocydosprawy.Potrzechlatachwziął
wreszciezasłużonytydzieńurlopu.Ranoodlatujejego
samolotnaTeneryfę.Obiecałżonie,żewkońcuwyjadą
gdzieśrazemnawymarzonewakacje.Widziałjużoczami
wyobraźni,jakstojącnadranemwdrzwiachichmałego
ciasnegomieszkanka,informujemałżonkęokonieczności
przełożeniawyjazdu.Onatylkoobdarzagolekkim
uśmiechem,wdomyślemówiąc:„Dobrze,nicnie
szkodzi”,aleprawdajestzgołaodmienna.Świadomość,
żezamiastwylegiwaćsięwsłońcunapiaszczystejplaży,
popijającdrinkizpalemką,będziezmuszonydogrzebania
sięwtrupach,budziłajegowewnętrznysprzeciw.Ponadto
tematbyłdośćpoważny.Komendantpoprosił
ozachowanieszczególnejostrożnośćwkontakcie
zdziennikarzami.
Mediazawszewyciągnąodczłowiekaojakieśsłowo
zadużo,apotemrobiąztegonagłówekiproblem
powtarzałPortowskiemuzakażdymrazem,gdy
nahoryzonciepojawiałasięjakaśgłośnasprawa.Teraz
niedość,żezwypoczynkunici,tojeszczetrzebamyśleć,
coikomupowiedzieć.Dotegotaprokurator.Ech.Tego
jużbyłozawiele.
Jużjadę.Siedzęwaucieodparł,wzdychając,
komisarz.Wiedział,żezprzełożonymniemasensu