Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Tulirpoczochrałbrodę.
–Możesięudać–rzekł.–Trzebajednakrzeczdobrzerozegrać.
Mściwójtojednaktwójojciec,Tofa,zły,dobry…nieważne,ojciecjest
ojciec.AObodrzycitonasisąsiedzi,długawojnazniminamsięnie
opłaca.Lepiejpostraszyćich
tylkotrochę,aprzypierwszejsposobnościpopróbowaćukładów.
Teofanonicdotego,niemusiwiedzieć,bylemiałaspokój.Gorzej,
żejutlandzcyjarlowienaSasówzawzięci…będąchcieliprzynajmniej
odzyskaćHedeby.Przepływatamtędydużożelazaisoli,
iniewolników.Zdałobysięnasampoczątekprzekonaćcesarzową,aby
namzagrabioneziemieustąpiła.Hm,tak.Atojużcenaniebłaha.
–Niemartwsię,ojciec.–Ernbiornwsparłsiępodboki.–Wiesz,
jaksobieradzęzkobietami.
–Wiem.Dlategosięmartwię.
Ernbiornryknąłśmiechem.Tofatylkopokręciłagłową.
–Oj,Ebbe–powiedziała.–Oj.Będęmusiałajechaćztobą,
prawda?Nawetdobrze,dawnochciałamzobaczyćtęcesarzową
Tysków.Ciekawe,czyjesteśmydosiebiepodobne?Słyszałam,żejest
wmoimwieku.Alesynamamaleńkiego,amójprawiedorosły…No,
nicto.Pojedziemynathing,apotemdoMechlina,apotem…
doKwedlinburga.
–OilecięHaraldpuści–mruknąłTulir.
–Haraldemsięniemartwię.MartwięsięAgarą.
Tulirmilczałchwilę;zawzięcieczochrałdalejbrodę–zupełniejak
kiedyśMargeir.Wreszciewstał,zniknąłgdzieśwgłębidworu,
apochwiliwrócił,niosącmiecz.StaryjarlprzystanąłubokuTofy
iwysunąłbrońnaszerokośćdłonizeskórzanej,zmyślniezdobionej
pochwy.Klingabyłagładka,jasna;zdawałasięzlekkaświecić.
Rękojeśćowiniętomiękkimrzemieniemzbarwionejnaczerwono
skórki.Głowicamiałakształtgłowytura–zwierzęciarodowegopanów
naMechlinie.
–Patrz,jakipiękny–mruknąłTulir.–Frankońskarobota.Staljak
piorun.Klinga,podobno,wykutajeszczezaWielkiegoKarola,aani
smugi.Rękojeśćsamkazałemtakądorobić.No,dlaciebie.
Naszczęśliwszydzieńtrzymałem,alechybaterazsięnada…
–Tulirze…
–Ciii.Bierzinicniemów.Żelazochroniodezłego.