Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
czytonaprawdętakiedziwne,żejeślimuszęspędzićkilkadziesiąt
minutsamnasamztrupem,przywołujęwspomnieniemojegoojca?
Wkońcubyłpolicjantem,lepiejodemniewiedziałby,corobićwtakiej
sytuacji.
–Powiedziałbym,żepowinnaśwezwaćpolicję,robaczku.
–Wezwałam.
–Zadzwoniłaśdowujka.
–Wujekjestpolicjantem.
–Aczemuniezadzwoniłaśpod112?Przecieżdyżurkajest
całodobowa.
–Bowtedymusiałabymodpowiedziećnamilionpytań
–mruknęłam.
–Itakbędzieszmusiała,pączusiu.Znalazłaściało.Wiesz,comówią
otych,którzyznajdująciało?
–Żemająpechaidlarównowagipowinnizagraćnaloterii?
–Toteż.Aleprzedewszystkimtopierwsipodejrzani.
–Spójrznamnie.Naprawdęmyślisz,żeporadziłabymsobieztym
kolesiem?
–Znamtwojemożliwości,pączusiu.Widziałem,jakspuściłaśłomot
MateuszowizpiątejB.Awtedymiałaśdziesięćlat.
–Zasłużył.Imiałamdziewięćlat.
Uśmiechnęłamsięnatowspomnienie.NieMateuszaijego
krwawiącegonosa,botoakuratniebyłoszczególniemiłe.Alewiele
bymdała,żebyrazjeszczezobaczyćtatkę,któryprzyjąwszybojową
pozę,mówiącą:„ktośskrzywdziłmojąmałądziewczynkę”,wchodzi
dogabinetudyrektora.Siedziałamskulona,spodziewającsiębury.
Dyrektorbezkońcadowodziłmojejwiny,choćtoMateuszzaczął
–przezywałmnie,ainnedziewczynkiregularniebił.Igdychciał
uderzyćmnie…
–Ostrzegłaśgo,kochanie,żejeśliniedacispokoju,będziesz
musiałaużyćsiły?–zapytałtata,przerywającprzemowędyrektora.
Przytaknęłam.
–Icozrobił?
–Popchnąłmnie,upadłamizdarłamkolano.
–Awtedy?
–Wtedymuprzywaliłam.Hakiem,jakmipokazywałeś.
–Jestsporowyższyodciebie–zauważył.
–Podskoczyłam.
–Brawo.Chodźmydodomu.
Dyrektorprotestował,aletataspojrzałnaniegochłodno