Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
skuloną.Wujekkiwnąłmugłowąnaprzywitanie.Pewniesięznali.
Nagleuzmysłowiłamsobie,jakwyglądam–zkitkamizwiązanymi
kolorowymifrotkami,mała,drobna,wielkooka,wbluziezMyszką
Miki.
–SierżantsztabowyEugeniuszStraszewicz–przedstawiłsię.
–MadziaGarstka–odpowiedziałaminatychmiastpalnęłamsię
wczoło.–Magdalena–poprawiłamsię–MagdalenaGarstka!
Aleszkodasiędokonała.Wiedziałam,żetakąbędziemniemiał
wpamięci–dziewczyneczkęzMyszkąMikinapiersi,Madzię
Garstkę,któraniemożeprzecieżmiećnicrozsądnegodopowiedzenia,
bojestjeszczedzieckiemidoznaławstrząsu,natykającsięnaciało.
Zmiejscauznał,żeniemogębyćpodejrzana.Nieżebymchciała,
bymyślał,żemamcośwspólnegoztopielcem,oczywiście,żenie!
Ajednakwkurzyłamsię,żemojaszansanadobrepierwszewrażenie
minęłabezpowrotnie.
Zadałmikilkaabsolutniepodstawowychpytań–coturobiłam,
októrejgodzinieznalazłamdenata,czygorozpoznaję.Zaznaczył,
żezgodniezproceduramipowinnamsięstawićwkomendzie
wSłupsku,byzłożyćzeznaniadoprotokołu,aleniemuszęsiętym
martwić.Wystarczy,żegdyjużdojdędosiebie,wpadnędowujka,
namiejscowykomisariat,gdziespiszemykrótkiezeznania.Nakoniec
stwierdził,żetowszystko,mogęwracaćdodomu.
Byłamzdruzgotana,choćzupełnieniewiedziałamdlaczego.
Oddałamwujkowikoc,zabrałamswójplecakiruszyłamprzedsiebie.
Wujekchciałmnieodwieźć,aleuspokoiłamgo,mówiąc,żeidę
dopracy.
Zerknęłamnaplażęporazostatniinapotkałamwzroksierżanta
sztabowegoStraszewicza.Podjegonieustępliwymspojrzeniemczułam
sięzgrabnajakczaplapotrzechprzejażdżkachnadiabelskimmłynie.
Grzęzłamwpiasku,tużprzyschodkachpotknęłamsięiprawie
wyrżnęłamnosemoglebę.Pozbierałamsięszybkoiobejrzałam
–Straszewiczwciążpatrzył.Wyciągnąłzemnietęniezdarną
trzynastolatkę,którapotknęłasięosznurowadła,wkraczającnaboisko
napierwszymwuefiewnowejszkole.Plusemdorosłościbyłoto,
żedziśzdołałamsięnierozpłakać.Zebrałamtetrzygramygodności
osobistej,jakiemizostały,iwbiegłamnapromenadę.
*
Spóźniłamsięogodzinę,naszczęścieszefowabyławyrozumiałainie