Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
potęgi,nadtymwszystkimzaśkrólprimusinterpares.
DumapodnosiłapiersipanaSkrzetuskiego,jakgdybycała
tapotęgabyławnimteraz.
Wpoczuciujej,porazpierwszyodczasuutratywolnościnaSiczy,
poczułpewnąlitośćnadKozakami:„Winnisą,aleizaślepieni,gdy
zmotykąnasłońcesięporwali”pomyślał.Winnisą,alenieszczęśliwi,
gdydalisięporwaćjednemuczłowiekowi,któryichnaoczywistą
zgubęprowadzi.
Potemmyśljegowędrowaładalej.Nastaniespokój,awówczas
każdyoswymprywatnymszczęściubędziemiałprawopomyśleć.
TupamięciąiduszązawisnąłnadRozłogami.Tam,wbliskościlwiej
jamy,musibyćcichojakmakiemsiał.Tambuntnigdygłowynie
podniesie,achoćbypodniósłHelenajużwŁubniachniezawodnie.
Naglehukdziałprzerwałzłotenicijegorozmyślań.
ToChmielnicki,upiwszysię,wyprowadziłznowupułkidoataku.
Aleskończyłosięnagrzezdział,Krzeczowskipohamował
hetmana.
Nazajutrzbyłaniedziela.Całydzieńzeszedłspokojnieibez
wystrzału.Obozyleżałynaprzeciwsiebiejakbyobozydwóchwojsk
sprzymierzonych.
SkrzetuskiprzypisywałciszęzniechęceniuKozaków.Niestety!
niewiedział,żetymczasemChmielnicki,„mnogimioczymaswego
umupatrzącprzedsiebie”,pracowałnadprzeciągnieniemnaswą
stronędragonówBałabana.
Wponiedziałekbitwazawrzałaodświtu.Skrzetuskipatrzyłnanią
jakipierwej,zuśmiechniętą,wesołątwarzą.Iznowupułkikoronne
wystąpiłyprzedokop;tymjednakrazemniepuszczającsiędoataku
dawaływstrętnieprzyjacielowizmiejsca.Steprozmoknąłnietylko
napowierzchni,jakpierwszegodniabitwy,aledogłębi.Ciężkajazda
niemogłasięprawieporuszać,coodrazudałoprzewagęlotnym
chorągwiomzaporoskimitatarskim.Uśmiechzwolnaginąłzust
Skrzetuskiego.Podpolskimokopemnawałnicaatakującychpokryła
prawiezupełniewąskiepasmochorągwikoronnych.Zdawałosię,
żeladamomentłańcuchówrozerwanyzostanieirozpoczniesięatak
wprostdookopów.PanSkrzetuskiniewidziałanipołowytego
animuszu,tejochotybojowej,zjakąchorągwiewalczyłydnia
pierwszego.Broniłysięidziśzzaciętością,alenieuderzyłypierwsze,