Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nierozbijaływpuchkurzeniów,niezmiatałypolaprzedsobąjak
huragan.Gruntstepowy,rozmiękłynienapowierzchnitylko,ale
dogłębi,uniemożliwiałfurięirzeczywiścieprzygwoździłciężkąjazdę
podokopem.Rozpędstanowiłjejsiłęirozstrzygałozwycięstwie,
atymczasemterazmusiałastaćwmiejscu.Chmielnickizaś
wprowadzałcoraznowepułkidoboju.Sambyłwszędzie.Każdy
kurzeńosobiściewiódłdoatakuiwycofywałsiędopierotużprzed
szablaminieprzyjaciół.ZapałjegoudzielałsięstopniowoZaporożcom,
więcchoćpadaligęstymtrupem,bieglinawyścigipodokop
zkrzykiemiwyciem.Uderzalisięomurżelaznychpiersi,oostrza
włóczniirozbici,zdziesiątkowani,wracaliznowudoataku.Podtym
naporemchorągwiepoczęłysiękolebać,uginać,miejscamicofać,tak
właśniejakzapaśnik,chwyconywżelazneramionaprzeciwnika,
tosłabnie,tosięznówwysilaiwzmaga.
Przedpołudniemwszystkieniemalsiłyzaporoskiebyływogniu
iwbitwie.Walkawrzałatakzacięcie,żemiędzydwomaliniami
walczącychutworzyłsięjakgdybynowywał:trupówkońskich
iludzkich.
Cochwiladookopówkozackichwracałyzbitwygromady
wojownikówrannych,pokrwawionych,pokrytychbłotem,zziajanych,
upadającychzezmęczenia.Alewracaliześpiewaniemnaustach.
Ztwarzyichbiłżarbitwyipewnośćzwycięstwa.Mdlejąc,wołali
jeszcze:„Napohybel!”Załogazostawionawobozierwałasiędoboju.
PanSkrzetuskisposępniał.Chorągwiepolskiepoczęłysięzmykać
zpoladookopów.Niemogłyjużwytrzymać,awodwrocieichznać
byłogorączkowypośpiech.Natenwidokdwadzieściakilkatysięcyust
wrzasnęłoradośnie.Impetatakuzdwoiłsię.Zaporożcysiedlinakark
semenomPotockich,którzyzasłanialiodwrót.
Alearmatyigradkulmuszkietowychodrzuciłyichwtył.Bitwa
nachwilęustała.Woboziepolskimrozległsięodgłostrąbki
parlamentarskiej.
Chmielnickijednakniechciałjużparlamentować.Dwanaście
kurzeniówzsiadłozkoni,bywspólniezpiechotąiTataramirozpocząć
szturmdowałów.
Krzeczowskiwtrzytysiącepiechotymiałimprzyjśćwpomoc
wchwilistanowczej.Wszystkiekotły,bębny,litauryitrąbyozwałysię
naraz,głuszącokrzykiisalwymuszkietów.
PanSkrzetuskizedrżeniempatrzyłnagłębokieszeregi