Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Namiestnikzasłyszawszy,cosiędzieje,małonieoszalałzradości,
począłbiegaćpoizbiejakobłąkany,rękamibićsięwpiersizcałejsiły
iwołać:
Wiedziałem,żetaksięstanie!wiedziałem!jakomżyw!
Tozhetmanysprawa!tozcałąRzecząpospolitą!Godzinakary
nadeszła!Coto?
Znówrozległsiętętentitymrazemdokilkusetjeźdźców,samych
Tatarów,pojawiłosięnarynku.Uciekaliwidocznienaślepo.Tłum
zastępowałimdrogę,onirzucilisięwtłum,tratowaligo,bili,
rozpędzali,siekli,prąckońmikugościńcowiwiodącemudoCzerkas.
Uciekająjakwicher!zawołałZachar.
Ledwowymówił,przeleciałdrugioddział,zanimtrzeci.Zdawało
się,żeucieczkajestpowszechną.Strażeprzydomachpoczęłykręcić
sięirównieżokazywaćchęćucieczki.Zacharwypadłprzedganek.
Stać!krzyknąłnaswychmirhorodców.
Dym,gorąco,zamieszanie,tętentkoni,głosytrwogi,wycietłumów
oświeconychpożarem,wszystkotozlałosięwjedenpiekielnyobraz,
naktórynamiestnikzoknaspoglądał.
Cotamzapogrombyćmusi!cotamzapogrom!wołałdoZachara
niezważając,tenradościjegoniemógłpodzielać.
Tymczasemznówoddziałuciekającychprzemknąłsięjak
błyskawica.
Hukdziałwstrząsałposadamidomówkorsuńskich.
Naglejakiśgłosprzeraźliwytużpoddomempocząłkrzyczeć:
Ratujciesię!Chmielzabit!Krzeczowskizabit!Tuhaj-bejzabit!
Narynkunastałprawdziwykoniecświata.
Ludziewobłąkaniurzucalisięwpłomienie.Namiestnikpadł
nakolanairęcewzniósłdogóry.
Bożewszechmocny!BożewielkiisprawiedliwychwałaTobie
nawysokościach!
Zacharprzerwałmumodlitwęwpadłszyzprzedsienidoizby.
Abywajno,detyno!zawołałzdyszanywyjdźiobiecnijłaskę
mirhorodcom,bochcąuchodzić,ajakujdą,czerńtuwpadnie!
Skrzetuskiwyszedłnaganek.Mirhorodcykręcilisięniespokojnie
przeddomemokazującniekłamanąochotęopuścićstanowisko