Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jeszczetrzewiami.ChłopichwytalimałeŻydziętazanogiirozdzierali
wśródszalonegośmiechutłumów.Rzucanosięinadomyotoczone
strażą,wktórychzamknięcibyliznakomitsijeńcy,zostawieniprzy
życiudlatego,żespodziewanosięponichznacznegookupu.Wówczas
ZaporożcylubTatarzystojącynastrażyodpieralitłum,grzmocąc
połbachnapastnikówdrzewcamiodpik,łukamilubbatamizbyczej
skóry.TakbyłoprzydomupanaSkrzetuskiego.Zacharkazałćwiczyć
chłopstwobezmiłosierdzia,amirhorodcyspełnializrozkosząrozkaz.
Niżowibowiemprzyjmowalichętniewczasiebuntówpomocczerni,
alepogardzaliniąbezporównaniawięcejodszlachty.Przecienie
próżnozwalisię:„*szlachetneurożonymi*Kozakami!”Sam
Chmielnickidarowywałpotemniejednokrotnieznacznąilośćczerni
Tatarom,którzygnalidoKrymuistamtądsprzedawalidoTurcji
iAzjiMniejszej.
Tłumwięcszalałnarynkuidochodziłdotakdzikiegoopętania,
żewkońcupocząłsięwzajemniemordować.Dzieńzapadał.Zapalono
całąjednąstronęrynku,cerkiewidomparocha.Szczęściemwiatr
zwiewałogieńkupoluiprzeszkadzałszerzeniusiępożaru.Alełuna
olbrzymiaoświeciłarynektakjasnojakpromieniesłoneczne.Zrobiło
sięgorąconiedowytrzymania.Zdaladochodziłstraszliwyhukdział
widoczniebitwapodKrutąBałkąstawałasięcorazzaciętsza.
Gorącotammusibyćnaszym!mruczałstaryZachar.Hetmaninie
żartują.Hej!panPotockiszczeryżołnir.
Potemwskazałprzezoknonaczerń.
No!rzekłoniterazhulają,alejeśliChmielbędziepobity,toinad
nimipohulają!
Wtejchwilirozległsiętętentinarynekwpadłonaspienionych
koniachkilkudziesięciujeźdźców.Twarzeichsczerniałeodprochu,
odzieżwnieładzieipoobwiązywaneszmatamigłowyniektórych
świadczyły,pędząwprostzbitwy.
Ludy!ktowBohawiryt,spasajtes!Lachybijutnaszych!krzyknęli
wniebogłosy.
Podniósłsięwrzaskizamieszanie.Tłumrozkołysałsięjakfala
targniętawichrem.Nagledzikipopłochopanowałwszystkich.Rzucono
siędoucieczki,ależeulicebyłyzatłoczonewozami,ajednaczęść
rynkuwogniu,więcniebyłogdzieuciekać.
Czerńpoczęłasiętłoczyć,krzyczeć,bić,dusićiwyć
omiłosierdzie,choćnieprzyjacielbyłjeszczedaleko.