Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ruszyć?!wykrzyknąłkapitanGoyles.Niechnotylko
DSamotnik”chwycidobrywiatrwżagle…
Dobry,toznaczyjaki?przerwałemmu.
Mojepytaniechybagozaskoczyło.
Wtymtygodniunieprzejąłemsięjegominąmieliś-
myjużwiatrzpółnocy,zpołudnia,zewschoduizzachodu.Ikil-
kapośrednichwariantów.Jeślimaszpannamyślijakikolwiek
konkretnykieruneknakompasie,wskażgo,ajabędęczekał.Je-
żelijednaknie,ijeślikotwicaniewzrosławdnonaamen,pod-
nieśmyitodziś!izobaczmy,cosięstanie.
Wreszciezacząłdostrzegaćmojądeterminację.
Dobrze,sir.Towkońcupanturządzi,ajamamwykony-
waćpolecenia.Mamwszaknautrzymaniujednotylkodziecko
iwierzęgłęboko,żewykonawcypańskiejostatniejwolinie
skrzywdząmojejstarej.
Emfaza,zjakąwyrzekłtesłowa,zrobiłanamniewrażenie.
PanieGoylesrzekłemproszębyćszczerym.Czyjest
jakakolwiekszansa,czyjestjakakolwiekpogoda,przyktórejma-
myszansęwydostaćsięztejprzeklętejdziury?
Wtedykapitanowiwróciłaprzyrodzonauprzejmość.
Widzipan,sir,tobardzoszczególnenadbrzeże.Gdybyś-
mymogliwyruszyćzpełnegomorza,jużdawnopłynęlibyśmy
dalekozrozwiniętymiżaglami.Aleodbijaćstądwtakiejłupinie
to,jeślijużmambyćszczery…
ZostawiłemkapitanaGoylesa,gdymniezapewnił,żezacznie
przyglądaćsiępogodziejakmatkapiastowanemuwobjęciach
dziecięciu.Tobyłojegowłasneporównanieiprzyznam,żenieco
mnieporuszyło.WidziałemgojeszczepóŹniejokołodrugiej,gdy
zuwagąprzyglądałsiępogodziezoknagospodyDPodłańcu-
chemikotwicą”.
Popołudniuwreszciedopisałonamszczęście.Okołopiątej
naśrodkuHighStreetspotkałemdwóchmoichprzyjaciół-żegla-
rzy,którzymusieliwpłynąćdotutejszegoportuzpowodupęk-
niętegosteru.Opowiedziałemimnasząhistorię.Chybabylibar-
dziejrozbawieniniżzdziwieni.KapitanGoylesijegopodwładni
nadal,siedzącwoberży,pilnowalipogody.PobiegłemDPodkró-
16