Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Evieodwróciłasięplecamiiwydałazsiebieokrzyk,
jakbyzobaczyłazłegoducha.
–Cojest?–spytałaDebra.
–Wypowiedziałaśzłowieszczesłowo!
–Jakieznówzłowieszczesłowo?
–Nastałe!
–Przestańwariować.–Debrastłumiłaśmiech.
–Nigdynierobiłamniczegonastałe,dobrzeotym
wiesz.Potrzebujęzmianjakpowietrza.
–Mówiłaśteż,żelubiszuczyć.
–Lubię,alewmałychdawkach.
–Tak,tofaktyczniemottotwegożycia.Wszystko
wmałychdawkach!Pracatu,pracatam.
–Chceszprzeztopowiedzieć,żejestemniedojrzała,
tak?Wmoimwiekunajwyższaporasięustatkować?
Pracaoddziewiątejdosiedemnastej,dom,dziecko...
–Aznalazłaśmożeinną,lepsządrogę?
–Lepsza,gorsza...Niewtymrzecz.Uważasz,
żepowinnamsięustatkowaćibasta,botoodpowiednie
dlakobiety,którazbliżasiędomagicznejtrzydziestki.
Alejamamtogdzieśiżyję,jakmisiępodoba.Nie
rozumiem,dlaczegoludzieniepotrafiątego
zaakceptować.
–Dlategożewszyscycizazdrościmy–odparłaDeb
zuśmiechem.–Zachowałaśwolnośćbezhipoteki,bez
ogona...
–Bezmęża–uściśliłaEviezniemałymzadowoleniem.
–Niewiem,czyakuratztegopowinnaśsiętak
cieszyć.
–Zmojegopunktuwidzeniatak.
–Takczyinaczejwstajesziwychodzisz,kiedytylko