Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Szczerze?Tak,Obłok,tenmanewrmanawetnazwę:Skryjsztylet
zauśmie
chem.Aleniebędęuświadamiaćżołnierki.
– Niezależnieodtego,cozaplanowałam,tonaszejedynewyjście.–
Idodaję,zanimzdołamsiępowstrzymać:– Wzięłabymcięzesobą,
Obłok,aleniemogęzaryzykować,żeznowuuwolniszMiazmę.
– Ty!
– Wystarczy.– Renwyciągarękęprzedsiebie,Obłokniechętnie
puszczadrzewceglewiioostrzuwkształciepółksiężyca.Zwracającsię
domnie,Renmówi:– Dwudziestużołnierzy.PrzeciwMiazmie.
– Tak.
Cisza.
– Ufamci,Qilin.
Zatemdajmito,ocopro
szę.
– Możeszwziąćtędwudziestkę.
– Dziękuję.– Znówzginamsięwukłonie.Agdysięprostuję,
woczachRenwidzętroskę.MartwisięoLotos.Alekiedy
zapewniam,żesprowadzęjejzaprzysiężonąsiostręcałąizdrową,Ren
marszczybrwiiprzezgłowęprzemykaminiewygodnamyśl,żemoże
martwisięomnie.
Nibyczemunie?Wkońcujestemjejjedynąstrateżką.Niemoże
sobiepozwolićnatęstratę.Jednakniemasięczymmartwić.Nie
zawiodłamdotądinieplanujęzawieśćteraz.
Szybkowybierammojądwudziestkę.Aninajsilniejszych,ani
najsprytniejszych.Bledną,gdymówięim,czegooczekuję.Alenie
wahająsięiwkilkaminutjesteśmygotowi.
PrzedodjazdemchcęjeszczeporozmawiaćzTurmalin.
– Przypawilonie– mówięcichoipośpiesznie– znajdzieszcis.
Kiedytylkobędzieszmogła,zaprowadźtamkonieinakarmjejego
igłami.Pilnuj,żebyniktcięnienakrył,iupewnijsię,żewszyscybędą
wiedzieć,żetomojawina.
Przezchwilęnieodpowiada.Możedlatego,żewie,cosięstanie,
gdykonienajedząsięcisu.Nawetjeślitakjest,nieoskarżamnie
osabotaż.Zerkanaogiera,któregowodzetrzymam.
– Gdziejedziesz?
Teraz?DoMiazmy.Potem?GdziekolwiekMiazmamniezawlecze.
Taknaprawdę?
– Napołudnie– odpowiadamzprzekonaniem.Modlęsię,żebynie
spytała,jakzamierzamtamdotrzeć.Tojeszczemuszęrozpracować.
– Kiedywrócisz?
– Tegoniewiem.– Jestemzbytszczera.Wino,tomusibyćefekt