Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
staruszka.–Oczywiście,żewiem,kimjesteś!Mamnawettwójplakat
wpokoju!
MinaLoganamówi:„Coo?”.
–OglądapaniFormułę?
–Babciu,głuptasie–poprawiagokobieta.Zdumąwyżejunosi
brodę.–Nie,nieoglądam.Janiążyję.–Poczymbierze
oszołomionegoDavisapodrękęiprowadzigodostołu.
–Zjakiejokazjitaimpreza?–pytamCally,patrząc,jakpozostałe
staruszkipoklepująLoganapopoliczkualbociągnągozablondloki.
Każdachceporozmawiaćznimchociażprzezchwilę.Davisznosi
tobezmrugnięciaokiemigrzecznieodpowiada,chociażwiem,
żeskręcagowśrodku.Nienawidzi,kiedyktośdotykajego
wystylizowanychwłosów.
–Zokazjizakończeniaczwartku.–Wzruszaramionami.–Czyli
zżadnej.Onitakzawsze.
Ktośchrząka,ajazauważam,żeMadiepatrzynamnie
oskarżycielsko.
–Toniebyłmójpomysł.–Bronięsięiczujęlekkizawód,żenie
jestzadowolonazmojegowidokuwswoimdomu.Niemogłabybyć
niecomilsza?
–Madie,dlaczegoniepocałujeszswojegochłopaka
naprzywitanie?–pytastaruszkaopomarańczowychwłosach,chyba
Sophia.
–Bonimniejest–odparowujeostroMadie.
Staruszkowieśmiejąsięidogryzajądziewczynie,ajazaciskam
usta,bonaglestraciłemochotęnażarty.OmijamMadie.Kątemoka
widzę,żemnieobserwuje,aleolewamjąiwitamsięzewszystkimi
pokolei.
–Ach,tadzisiejszamłodzież.Zanaszychczasówtrzebabyło
miesiącamiuganiaćsięzapannąijeszczedaćjejojcukawałświni,