Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
obsiewałynaroślelubropnewysypkiumiejscowionenatwarzach,ale
niektórzyznichwyglądalitak,żejeśliwzięlibyporządnyprysznic,
moglibywyjśćnapowierzchnięiniktbynanichniezwróciłuwagi.
Lewąrękąchwyciłempłaczącegognojka.Kanalarzomsiętonie
spodobało.Zaczęlisyczećiwarczeć,aniektórzynawetwypowiadali
jakieśsłowa,alebrzmiałoichtakwielenaraz,żeichnierozumiałem.
Chrup.
Napoczątkuniezwracałemuwaginadźwiękpodstopami,ale
potem,pomimosolidnychpodeszew,zdałemsobiesprawę,żetych
chrupiącychrzeczyjestwięcej.Zaryzykowałemspojrzeniewdół
iprzezparęsekundniemiałempojęcia,poczym,docholery,łażę.
Wkońcusięwkurzyłem,rozsunąłemzameknalewymudzie
iwyłowiłemlatarkę.
Klikusłyszałem,aostrybłyskmaskioślepiłmnienachwilę.
Zarazpotemprzełączyłasięnaświatłoinaziemiujrzałemstos
dziecięcychkości.Niektórewyglądałynadośćświeże.To,coteraz
miażdżyłemobcasem,tokościklatkipiersiowejokołopółrocznego
szkraba.
Kiedypróbowałemsięprzesunąć,parażeberwydałamocne
chrupnięcie.Odwróciłemsięzewściekłościąioświetliłemlatarką
Zarchnaijegogości.Światłoniedziałałonanichdobrze.Warczeli,
jęczeliiosłanialioczyprzedsnopemjasności.Terazmogłemlepiej
przyjrzećsięichciałom.Oczomukazałasiędziwniepożółkła
iposzarzałaskóra.Zauważyłemteż,żeniektórzytrzymaliwrękach
żelaznepręty,hakiizardzewiałemaczetydomowejroboty.
Stary,przezcałytydzieńbędęchlałwódępowiedziałBelch,
głośnoprzełykającślinę.
Prawdopodobniepróbowałstłumićwymioty.Inietylkoon.Ale
narzyganiedowłasnejmaskiniejestnajlepszympomysłem.
Płaczdzieckaprzybrałnasile.