Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kanalarzezaczęlibiecwnaszymkierunku.Polakpokropiłichserią
zthompsona.Ponieważmiałstonabojówwmagazynkubębnowym,
mógłsobienatopozwolić.Amunicja45ACPprzyzwoicie
zredukowałaichszeregi.Kanalarzekrwawili,krzyczeliipadali
naziemię,alewystrzałyirykdzieckazagłuszałydochodzącenas
krzyki.Niezdążyliśmynawetwykrzyczećnaszegoobowiązkowego
„kurwa”.Facetowizbrzuszyskiemowiniętymtaśmąprzewierciłem
szczękęiledwoumknąłemprzedzardzewiałymkluczemfrancuskim,
którymkościstakobietawymachiwałatużobokmnie.Kopnąłem
wlewekolano,apotemzodległościdwudziestucentymetrów
strzeliłemmiędzyoczyjakiegośfacetazbezzębnymiustamipełnymi
śliny.Jegokrew,kawałkimózguiodłamkiczaszkirozbryzgnęłysię
wokółnas.Mniechroniłamaska,aledzieckonabrałonowego,
czerwonegokoloru.
Aaaa!
Krzyknależałdomnie.Siwedziwadłokanałowezprzetrąconym
kolanemwgryzłosięwmojąłydkę.Prawdopodobniewagoniizdołała
przegryźćkombinezonochronnytużnadbutem.Kopnąłemwgłowę.
Bolałojakdiabli.Dobrze,żezrobiłemwszystkieszczepienia
wczasach,gdyjeszczeniekosztowałyfortuny.
NiepewnośćopuściłaPolaka,przełożyłautomatnastrzelanie
pojedynczyminabojamiiwaliłwmasęprzednamizpewnościągodną
kolesiazwesołegomiasteczka,koszącegodobrzeskalibrowaną
wiatrówkąperfumowaneróże.
Toznaczydopókijedenzfacetówniedźgnąłgożelaznymprętem
wbrzuch.Zgiąłsię,athompsonwypadłmuzręki.
Zalałanashordanapływającychposiłków.Wnioskujączryku
dochodzącegozbłotnistejbrei,prawdopodobniepędziliwnaszym
kierunkuwszyscymieszkańcypodziemi.
***