Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Onie...
Wiedzieliprzynajmniej,ibyłtojedynypozytywnyaspektwtejsprawie,
żeonażyje.WiedząprzecieżoPartholonie,wierząwmagię.Poprostusąwtym
wszystkimzorientowaniinapewnotakpomyślą.Żeichwnuczkażyje.
Napewnotakpomyślą,kiedywtymokropnymrumowisku,wktórezmieniłasię
jaskinia,znajdątylkojednociało.
CiałoKyle’a.
Jakietowszystkojestjednakstraszne...
Podjejpowiekamizapiekło,ciepłestrumyczkispłynęłypopoliczkach.Ale
otarłajeszybko.Nie,niepękaj,Morrigan!–nakazałasobietwardo.Twoi
dziadkowiesąsuper,sąpoprostunadzwyczajni.Będąsiętrzymać,możenawet
poczująulgę,żewkońcuudałojejsięopuścićświat,wktórymzawszeczułasię
obco,iprzeniosłasiędoPartholonu,dokrajuswejmatki.
Odnalazłaswojądrogęwiodącąkuprzeznaczeniu.Jesttam,gdziebędzie
córkąBogini,NosicielkąŚwiatła,WybrankąBogini,anieświruską,która
kompletnieniepasujedoOklahomy.Jesttam,gdziejejmiejsce.Towszystko
wyglądatak,jakbypoprostuwróciładodomu...
–Tak,tak,NosicielkoŚwiatła!Jesteśwdomu,jesteśwswoimdomu!
Rozradowaneduchykryształówpoprostuśpiewały!Radosnedźwiękiwnikały
wMorrigan,cudownieogrzewająciciało,iduszę.
–Jestemwdomu–szepnęła,azarazpotemwestchnęła.Aleniezesmutku,
tylkozzachwytu,borozśpiewane,rozradowanekryształyterazwłaśnie
rozbłysły.
Wtedypoczułaprawdziweuniesienie.
–Jestemwdomu!–powtórzyłaznaczniegłośniej.–Jestemwdomu!Więc
proszę,rozjaśnijciemójdom!
–Słyszymycię,NosicielkoŚwiatła,iznajwiększąochotąspełniamyTwoje
życzenie.
Całygłazwmgnieniuokazajaśniałnajwspanialszymblaskiem,którymożna
byłoporównaćtylkodoblaskudiamentów.Morrigan,teżjaśniejącwszerokim,
pełnymzachwytuuśmiechu,podniosłaręce,wskazującnastropjaskini,który
równieżbyłpokrytykryształami.
–Teteżmająsięzaświecić!–Usłyszałacichutkitrzaskistroprównież
rozbłysnął.–Super...–szepnęła,przechylającnabokgłowę,żebylepiej
widziećjaśniejącąskałę.–Normalnieodlot...
–Bądźbłogosławiona,NosicielkoŚwiatła.Bądźbłogosławiona,Adsagsono!
Morrigandrgnęłanerwowo.Przecieżusłyszałabardzowzruszonygłosbabci,
kiedyjestuszczytuszczęścia!Jednakwobecnychwarunkachgłostenmógł
należećtylkodojednejosoby.
Błyskawicznieodwróciłasię,iznówprzeżyłaszok.BootowiernakopiaMamy
Parkerowej,czyliBirkita,padałaprzedniąnakolana.Byłazalanałzami,
ajednocześniejaśniaławuśmiechu.
–Bądźpozdrowiona,NosicielkoŚwiatła!Witaj!–zawołałaBirkita.
Kobietywjaskinizawtórowały,teżpadającnakolana.
AMorriganwpierwszymrzędzie,takdlaporządku,powtórzyłasobie
wduchu,żetapani,coprzedniąklęczy,napewnoniejestjejbabcią.
Napewnonie,boniemamniewOklahomie,pomyślała.Itoteżjestpewnik.
–Napewno–zaszeptałwjejgłowiecichy,bardzołagodnygłos.–Jesteś
wdomu...
Morriganbłyskawicznieskierowaładotegogłosupytanienaturyzasadniczej,