Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
oczywiściebezgłośnie:
Proszę,powiedz,czytyjesteśmojąmatką?JesteśRhiannon?
Niestetywodpowiedziusłyszałatylkotoenigmatycznezdanie,któresłyszała
jużwielerazy:
Przyjmijswojedziedzictwo...
Iniebyłtojużgłossłodki,tylkocałkieminny,prawieszyderczy.
Kryształywsuficiezamigotałyipogasły,jakbydawałyznaćMorrigan,żeby
przestaławsłuchiwaćsięwsiebieiponownieskupiłasięnaświecie
zewnętrznym.Wzwiązkuztymznówprzeżyłaszok,kiedyuzmysłowiłasobie,
żestoinasamymśrodkusaliotoczonawianuszkiemklęczącychkobiet,które
bardzootwarcie,bogłośnymiokrzykami,dająwyrazwielkiejradości.
Kompletniezbitaztropuprzezdłuższąchwilęzastanawiałasięgorączkowo,
cowłaściwieterazpowinnazrobić.Icopowiedzieć.Bonibyczegokonkretnie
oczekująodniejtekobiety?
Odchrząknęła.
Awięc...Notak...Awięc...Tenbeznadziejnywstępbyłnieunikniony,
potemjednakMorriganudałosiępowiedziećparęsłówwzględnienormalnym
głosem:Przedewszystkimchciałamwambardzopodziękowaćzaserdeczne
powitanie.Wsumieteżzabrzmiałotobeznadziejnie,aletrudno.Ibardzo
proszę,wstańcie.Niemusicieklękaćprzedemną.Cozrozumiałe,bardzo
tokrępowałodziewczynęzOklahomy,choćjednocześnie,szczerzemówiąc,nie
byłanieczułanato,żekobietyokazująjejtakwielkiszacunek.
Naglegdzieśzbokucośsięporuszyło.Napewno.Cotomożebyć?Kot?!
Chyba...tak.Byłtokot,alewyjątkowoduży,poprostuogromny.Zręcznie
ileciutko,jaktokot,zeskoczyłzeskalnejpółki,oczywiściewysłanejfutrem.
Zacząłsięprzeciągać,jednocześniewlepiającwMorriganślepiakoloru
bursztynu.Patrzył,aonaczuła,żemaprzedsobąistotęnaprawdę
inteligentną.
Ijakjużwspomniano,naprawdębardzodużą.
Omatko!Aletenkotjestwielki!
Kobiety,podnoszącesięzkolan,zaśmiałysięcicho.Babcia...nie,niebabcia,
przecieżwiadomo,żeBirkita...powiedziała:
ToBrina,rysica.Mieszkawtejjaskiniijestbardzozaprzyjaźniona
zkapłankamiAdsagsony.Nieruszałasięstądodchwili,gdyBoginiprzyszła
domnieweśnieipowiedziała,żetuprzybędziesz.Czekałanaciebie,
NosicielkoŚwiatła.
Zachwyconaurodąbyłoniebyłodzikiegozwierzęcia,wpadławjeszcze
większyzachwyt,gdyBrinapodeszładoniej.Morriganspontanicznie
wyciągnęłarękę,którąrysicaobwąchała,poczymdającwyrazswojej
aprobacie,zaczęłaocieraćsięonogiNosicielkiŚwiatła,mruczącprzytymtak
subtelnie,jaknaprzykładsilnikkosiarki.
Jesteścudo...jesteśsłodka...zagruchałaMorrigan.
Rysicabyłatakwielka,żewcaleniemusiałapochylaćsięczyprzykucać,żeby
pogłaskaćponieprawdopodobniemiękkiejsierści.Morrigangłaskaławięc
nastojąco,oczywiściebardzoostrożnie.
Zauważyła,żeiBirkita,iwszystkiepozostałekobietybardzozadowolone
irozradowanewpatrująsięwnią.
Chyba...chybapolubiłamniepowiedziałaostrożnieMorrigan.
Oczywiście!przytaknęłaskwapliwieBirkita.Odrazurozpoznaławtobie
WybrankęBogini!