Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Albertyny:„troskitotakiewariatki,aten,ktoichsłucha,tojuż
zupełnybzik”.Zbytniokochałem,byniezareagowaćnajejzłygust
muzycznywesołymuśmiechem.Piosenkatazresztązachwyciła
poprzedniegolatapaniąBontemps,którawkrótcepotemusłyszała,
żetobyleco,więczamiastprosićAlbertynę,byzaśpiewała
gościom,zastąpiłainną,rozpoczynającąsięodsłów:„pieśń
pożegnalnatryskazmętnychźródeł”,czyli„śpiewankąMasseneta,
którąmałamęczynasdoznudzenia”.
Przemknąłjakiśobłok,zasłaniającsłońce,ajapatrzyłem,jak
cnotliwaliściastazasłonazeszkłagaśnieipowracadoszarości.
Przepierzeniadzielącenaszedwiegotowalnie(taAlbertyny,
bliźniacza,byłałazienką,którejmama,korzystającazinnejnadrugim
końcumieszkania,nigdynieużywała,żebyminiehałasować)byłytak
cienkie,żemogliśmyrozmawiać,jednocześnieosobnosięmyjąc,
ciągnącpogawędkęzakłócanąjedyniepluskiemwody,wbliskości,
najakąwhoteluczęstopozwalaciasnotapomieszczeńisąsiedztwo
pokoi,leczktórawParyżujestrzadkością.
Innymirazyzostawałemwłóżku,marząctakdługo,jaktylko
chciałem,gdyżzabroniłemwchodzićdoswojegopokoju,dopókinie
zadzwonię,cozpowoduniewygodnegomiejsca,wjakim
zamontowanominadgłowąwyłącznik,zabierałotyleczasu,żeczęsto,
znużonyjegoszukaniemizadowolonyzwłasnegotowarzystwa,przez
kilkachwiltrwałemwpółśnie.Nieżebympozostawałcałkiem
obojętnynaobecnośćAlbertyny.Jejrozłąkazprzyjaciółkami
oszczędziłamojemusercunowychcierpień.Pozwalałamujakgdyby
wbezruchuodpoczywaćiwracaćdozdrowia.Alespokój,jaki
zawdzięczałemAlbertynie,byłraczejukojeniempoudręceniż
radością.Nieznaczyto,żeniepozwalałmiobficiekosztować
szczęścia,naktórezamknęłomnienazbytżywecierpienie,tyle
żeowegoszczęścianiezaznawałemzAlbertynąktórazresztąjuż