Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Balbec,amatkawidziałamnietakimnieszczęśliwymimartwiłasię,
żezostajęsam,tobyćmożetegodniacieszyłasięnawieść,
Albertynajedzieznami,iwidząc,jakoboknaszychrzeczy(przy
których,szlochając,spędziłemnocwhoteluwBalbec)załadowano
dopociąguwalizkiAlbertyny,wąskieiczarne,wmoichoczach
podobnedotrumien,choćwtedyniewiedziałemjeszcze,czy
sprowadząonedodomużycieczyśmierć.Tamtegopromiennego
poranka,przerażonywizjąpozostaniawBalbec,niezastanawiałemsię
jednaknadtym,przepojonyradością,żezabieramAlbertynę.Matka
niebyłazpoczątkuwrogatymplanom(miłozmojąprzyjaciółką
rozmawiając,niczymmama,którejsynjestciężkoranny,wdzięczna
młodejkochance,żetaztakimoddaniemgopielęgnuje),leczjej
stosunekuległzmianie,gdyplanyzostałycodojotyzrealizowane,
apobytAlbertynysięprzedłużał,itopodnieobecnośćrodziców.Nie
mogęjednakpowiedzieć,bymatkakiedykolwiekdaławyraztej
wrogości.Takjakkiedyś,gdynieśmiałamijużwypominać
nerwowościilenistwa,terazmiałaskrupułyczegomożenie
domyśliłemsięodrazualboteżniechciałemsiędomyślić
byuwagamiwzględemdziewczyny,zktórąmiałemprzecieżzamiarsię
zaręczyć,niezachmurzyćmiżycia,nieuczynićmniewprzyszłości
mniejoddanymżonie,niezasiaćwemnie,kiedyjejsamejjużnie
będzie,wyrzutówsumienia,żezmartwiłemją,biorącślubzAlbertyną.
Mamawolała,bywyglądałonato,żegodzisięzwyborem,
codoktóregomiałapoczucie,niemajaksprawić,bymsięzniego
wycofał.Jednakwszyscy,którzywtedywidywali,powiedzielimi,
żenajejbólpoutraciematkinałożyłsięwyraznieustannejtroski.
Tonatężenieumysłu,tenwewnętrznyspórprzyprawiałymamę
ouderzeniagorącawskroniach,toteżciągleotwierałaokna,chcącsię
schłodzić.Niepotrafiłajednakpodjąćdecyzjizestrachu,żenamnie
„wpłynie”,wzłymznaczeniutegosłowa,atymsamymzepsujeto,
couważałazamojeszczęście.Niestaćjejbyłonawetnato,