Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
misięniepodobałaizktórąsięnudziłem,czułemwręczwyraźnie,
żejejniekochamleczwyłączniewtedy,gdyAlbertynyprzymnie
niebyło.Toteżzaczynającdzień,nieodrazuponiąposyłałem,
zwłaszczajeślibyłaładnapogoda.Przezkilkachwil,wiedząc,
żeuszczęśliwimniebardziejniżona,zostawałemsamnasam
zewspomnianąjużwcześniejżyjącąwewnątrzmnieosóbką,która
ześpiewemnaustachwitałasłońce.Spośródwszystkichpostaci,jakie
tworząnasząosobowość,najważniejszeniewcaletenajlepiej
widoczne.Wemnienaprzykład,kiedychorobapowalijewkońcu
jednąpodrugiej,zostanąjeszczedwieczytrzy,najbardziej
wytrzymałe,wszczególnościpewienfilozof,szczęśliwydopiero
wtedy,gdyodkryje,żejakieśdwadziełabądźdwawrażeniamają
zesobącośwspólnego.Zastanawiałemsięjednakczasem,czyostatnią
zewszystkichniebędziemałyczłowieczekpodobnydotego,którego
optykwCombraypostawiłwwitrynie,żebywskazywałpogodę,
aktóryzdejmowałkaptur,gdyświeciłosłońce,iwkładałgo,jeśli
miałopadać.Dobrzewiem,jakizniegoegoista;choćbymcierpiał
najgorszeduszności,odktórychtylkodeszczmógłbymniewybawić,
onniedbaotoiprzypierwszych,jakżewyczekiwanychkroplach,
tracącwesołość,zponurąminąnasuwakaptur.Jestem
zatoprzekonany,żekiedybędęumierał,awszystkiepozostałe„ja”już
umrą,tojeślitylkopojawisiępromyksłońca,choćbymakurat
wydawałostatnietchnienie,barometrycznyludzikniebędziesię
krępowałi,zdjąwszykaptur,zaśpiewa:„Ha!Wreszciepogoda”.
DzwoniłemnaFranciszkę.Otwierałem„LeFigaro”.Szukałembez
powodzeniaartykułu,araczejczegośnakształtartykułu,który
wysłałemdotejgazety,aktórybyłpoprostuprzeredagowaną,
odnalezionąniedawnostroniczką,napisanąkiedyśwpowoziedoktora
Percepieda,gdypatrzyłemnadzwonnicewMartinville.Potem
czytałemlistodmamy.Uważałatozadziwne,gorszące,żejakaś
młodadziewczynamieszkazemnąsama.Kiedyopuszczaliśmy